- W najbliższy weekend świętować będziemy 25-lecie parafii św. Stanisława Kostki. Jakie były jej początki?
- Tak się złożyło, że gdy powstawał nowy kościół byłem wikariuszem parafii św. Trójcy. Najpierw zrodziła się myśl, że nasz kościół jest za mały, a miasto się rozrasta. Ksiądz prałat Czesław Chojecki, dziś już emeryt, przy poparciu mieszkańców złożył w kurii postulat. Potem trzeba było jeszcze przebyć całą drogę związaną z administracją państwową, a to nie były łatwe czasy. Jakoś się udało. Dużym wsparciem na początek tego nowego dzieła były pieniądze, które ks. Chojecki przekazał parafii ze sprzedaży Domu Akcji Katolickiej przy ul. Kościuszki. Pierwszym proboszczem został ks. Antoni Podleś. Patronem parafii został św. Stanisław Kostka, zdecydowano, że kościół będzie pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego. Wyznaczono teren, ogrodzono plac i zaczęto budowę na szczerym polu.
- Początkowo stał na nim tylko barak...
- Rzeczywiście, proboszcz Podleś z płyt zaczął klecić barak, który przez 9 lat służył za tymczasowy kościół. Równocześnie trwała budowa. Najszybciej, bo w 1986 roku, powstała plebania. A w latach 1990-91 kościół.
- Jaka jest struktura parafii?
- Jest to parafii duża, 13-tysięczna. Najwięcej mamy wiernych między 40 a 55 lat, parafia jest więc zasadniczo młoda. Zaangażowanie mieszkańców jest spore: są różne grupy, wspólnoty, stowarzyszenia, dzieła gromadzące od kilku do kilkuset osób. Działamy dynamicznie.
- Przez 25 lat zmieniły się wartości, zmieniła się obyczajowość. Co ksiądz robi, by przyciągnąć do Kościoła młodych?
- Ja mówię im, by nie przychodzili do Kościoła, by sobie żyli na swój własny rachunek, są wolnymi ludźmi. Jeśli mają wątpliwości, nie chcą Kościoła traktować poważnie, niech sobie idą i szukają pomysłu na życie. My ich możemy przyciągnąć tylko konsekwentną wiernością Ewangelii.
- Z czym wiąże się poważne traktowanie Kościoła?
- Przede wszystkim trzeba mieć wiedzę, która się przekłada na zaufanie Bogu. Potem trzeba w praktyce realizować to, co się poznaje. Taka praktyczna miłość do Boga przejawia się tym, że człowiek nie traktuje niedzielnej mszy świętej jako przymusu, ciężaru, tradycji itp. Przychodzi do kościoła, bo wierzy z wyboru.
- Jakie zadania duszpasterskie stawia przed sobą proboszcz na kolejne lata?
- Kościół ma zawsze trzy zadnia. Po pierwsze, doprowadzić do osobistego spotkania jak największej liczby osób z Jezusem Chrystusem. Realizuje się to przez duszpasterstwo, grupy, wspólnoty, stowarzyszenia. Drugi etap to budowanie żywej wspólnoty Kościoła. Trzecie zadnie polega na tym, by uformowani ludzie, którzy w kościele znajdują płaszczyznę działania, wychodzili w swoje życie i dawali świadectwo. Nie muszą tam klęczeć i odmawiać różańca, ale jeśli mają ukształtowane sumienie katolickie, chrześcijańskie, to będą dobrymi pracownikami, politykami, menadżerami. To jest zadanie kościoła na dziś, jutro i zawsze.