- Oskarżony nawet policjantom żalił się, że nie udało mu się pozbawić życia swojego rywala - uzasadniała wyrok Anna Warakomska-Łysiak, sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
To finał historii, która wydarzyła się w kwietniu 2010 roku przed barem "Motylek" w Pruszczu. W akcie oskarżenia znajdują się zeznania barmanki, Jolanty P. - Zadzwonił do mnie Piotr T., zamówił kurczaka z rożna - wyjaśnia świadek. - Naszą rozmowę słyszał Piotr M. Był wtedy pijany.
M. słysząc, że Piotr T. przyjedzie na miejsce odebrać zamówione danie, groził: "Ten ch..., zabiję go!". Gdy T. dotarł na miejsce, doszło do szarpaniny. M. dostał w twarz, a Piotr T. wyszedł szybko z baru z pieczonym kurczakiem.
Dwa razy przejechał go samochodem, by zabić. Co zaszło w barze "Motylek" w Pruszczu?
Gdy mężczyzna usiadł przy stoliku w zewnętrznym ogródku restauracji, Piotr M. wsiadł do swojego Audi A6 i z rozpędu wjechał w rywala. - Cofnął autem i ponownie uderzył autem z P. - wyjaśniała sędzia.
Piotr P. wyszedł żywo z tego ataku, trafił jednak do szpitala z poważnymi obrażeniami. Najbardziej ucierpiały jego nogi oraz biodro.
Czytaj e-wydanie »