Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chełmno. Lech Bolt w księdze rekordów Guinnessa?

(mona)
Lech Bolt (z prawej), od 50 lat komandor spływu, zasłużył na upominki i gratulacje
Lech Bolt (z prawej), od 50 lat komandor spływu, zasłużył na upominki i gratulacje fot. (mona)
Rośnie liczba miłośników kajakarstwa. Można tak wnioskować po frekwencji w zakończonym niedawno 50. Jubileuszowym Centralnym Spływie Kajakowym PTTK Pojezierzem Brodnickim, Drwęcą i Wisłą. Wodniacy przyznają, że wiosłowanie wciąga, nawet gdy trzeba się zmagać z trudną Wisłą.

Spływ to jedna z największych kajakowych imprez w Europie, uznana przez europejskie stowarzyszenia kajakowe za najważniejsze wydarzenie roku. W 252-kilometrową trasę ruszyło ponad 200 osób, prawie połowa spoza granic kraju: z Holandii, Niemiec i Belgii.

- Byliśmy między innymi w Bachotku, Brodnicy, Golubiu-Dobrzyniu, Ciechocinie, Toruniu i Solcu Kujawskim -mówi Lech Bolt, który od początku jest komandorem spływu. - Wszędzie, gdzie się zatrzymaliśmy miło nas witano. Spływ łączy kulturę i naturę.

- Spodobał mi się Ciechocin - osada Karbowo, gdzie zorganizowano festyn z pysznym jedzeniem, atrakcjami dla dzieci. Cała trasa spływu była łatwa, najgorszy - bo najdłuższy, był ostatni odcinek Wisły liczący aż 45 kilometrów. To bardzo męczące - mówi Kamil Malinowski z Piaseczna.

- W tegorocznym spływie zaliczyłem tylko jedną wywrotkę, jestem z siebie dumny, rok temu było ich pięć - dodał Aleksander Wójcik z Warszawy. - Trudny był dla mnie ostatni odcinek Wisły, bo nudny. Męcząca była chmara komarów w Solcu-Kujawskim - to nie do wytrzymania. W przyszłym roku też popłynę!
Na trasie, na której zdecydowana większość amatorów wioseł to kobiety, zdarzyło się kilka wywrotek, przecięć, otarć. Panie cieszyły się z pogody - mogły się opalić.

- Wrócę do domu opalona - mówiła Romualda Podralska. - Straszna ulewa z gradem była w Bachotku, nic nie było widać. Część dobiła do brzegu, reszta śmiałków płynęła. Gdy wpłynęliśmy do Wisły czekała eskorta policji i WOPR. Mieliśmy wspaniałych kucharzy, gotowali pyszne posiłki.

- Najstarszą uczestniczką spływu była 87-latka z Niemiec, najmłodszy - ośmiolatek, który przyjechał z dziadkiem z Gdańska - zaznacza Bolt. Spływ nie jest trudny, dobrze się na nim czują nawet debiutanci. Zaczynamy na Pojezierzu Brodnickim, blisko brzegu po spokojnych wodach. Można się zaaklimatyzować i wiele nauczyć. Dopływamy do Drwęcy, gdzie poziom trudności nieco wzrasta. Ale to Wisła jest trudna dla początkującego kajakarza. mimo to nasz spływ cieszy się opinią familijnego, bo można zabrać dzieci i poradzą sobie tu osoby starsze. Poza tym, nie istnieją dla nas bariery językowe ani pokoleniowe.

Organizatorzy spływu otrzymali odznaki "Zasłużony dla turystyki" przyznawane przez ministra sportu i turystki. Najlepiej zorganizowaną drużyną spływu była holenderska składająca się aż z 50 członków, tuż za nimi - rozśpiewana ekipa z Beskidów. Ci, którzy zaliczyli wywrotkę, otrzymali pamiątkowe wiosełko.

Lech Bolt przez lata pracy przy organizacji spływu doczekał się wielu odznaczeń i nagród. Skromnie podkreśla, że nie dla nagród to robi.

- Liczą się dla mnie uśmiechy zadowolonych wodniaków po kolejnym udanym spływie - podkreśla. - A zachęcam do pływania wszystkich, bez względu na płeć i wiek. Bo to i zdrowe i przyjemne!
I tylko uczestnicy zdradzają nam, że Urząd Miasta Brodnicy wystąpił o umieszczenie Lecha Bolta w księdze rekordów Guinnessa.

I tego zasłużonemu dla regionu promotorowi turystyki wodnej życzymy!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska