Chełmno. Robotnicy biegają po dachu fary chociaż nie są niczym przypięci. W każdej chwili mogą spaść.

Ci, którzy rzadko przechodzą obok fary, przecierają oczy z niedowierzaniem. Pozostali - przyzwyczaili się najwyraźniej do widoku jak z filmów z efektami specjalnymi.

Gdzie jest nadzór budowlany?

- Pracownicy, którzy remontują dach fary, nie chodzą a wręcz biegają po nim bez zabezpieczających szelek. Często nie mają na głowach kasków - alarmują mieszkańcy. - Gdzie jest nadzór budowlany? Gdzie jest kierownik tych robót, który powinien pilnować robotników? Przecież około rok temu z powodu braku zabezpieczeń z dużo niższego dachu kamienicy przy ulicy Biskupiej spadł mężczyzna i zginął na miejscu. Tym bardziej więc powinniśmy być wyczuleni na taki brak odpowiedzialności.
- Widziałem pracownika bez szelek na farze, a jeszcze pamiętamy wypadek przy ulicy Biskupiej. Trzeba coś zrobić - apelował podczas ostatniej sesji Rady Miasta Jacek Kordowski.

Latać chyba nie potrafią?

Burmistrz postanowił porozmawiać z prezesem firmy wykonującej remont.
- Panowie ci są nieodpowiedzialni - podkreśla Mariusz Kędzierski. - Ja wiem, że są fachowcami, że zjedli zęby na tej robocie, ale nie sądzę aby któryś z nich umiał latać. Niech zasłabnie albo będzie sęk w łacie, wystarczy chwila i będzie z niego miazga. Promujemy miasto jak możemy, ale w taki sposób nie chcemy! Rozumiem, że linko przeszkadzają im w chodzeniu, ale bezpieczeństwo jest przecież najważniejsze. O tym rozmawiałem z prezesem w poniedziałek wczesnym popołudniem i mówiłem jemu, że robotnicy pracują bez zabezpieczeń. Obiecał, że to załatwi i taka sytuacja więcej się nie powtórzy.

W poniedziałek o godz. 17.00 (co widać na zdjęciu - dop. red.) było bez zmian.
- To bezmyślność pracowników, też widziałam ten obrazek - mówi Mariola Burc, dyrektor chełmińskiego szpitala. - Z przerażeniem patrzę na nich zwłaszcza po opadach, gdy na dachu jest ślisko. Nie sądzę, aby pracodawca nie posiadał odpowiedniego sprzętu. Możliwe, że trzeba stać i cały czas ich pilnować. Do nas trafia każdego roku bardzo dużo ludzi, którzy doznali urazów podczas robót. Od kilku lat, odkąd wszystko jest zmechanizowane, mniej odnotowujemy ich w rolnictwie. Bardzo dużo jest jednak urazów - zwłaszcza w soboty, gdy ludzie zaczynają wykonywać jakieś prace na własną rękę w gospodarstwach domowych. Albo spadają albo mają wypadki z piłą albo uderza w nich kamień.

Mariusz Szymański, powiatowy inspektor Nadzoru Budowlanego w Chełmnie zapewnia, że sprawdzi, co dzieje się na budowie.
- Istnieje coś takiego, jak plan bezpieczeństwa i ochrony zdrowia na budowie, gdzie jest określone, jak powinna przebiegać między innymi praca na wysokościach, by była bezpieczna - mówi Mariusz Szymański. - Sprawdzimy czy pracujący na farze to respektują.

Będą kontrole

Katarzyna Pietraszak, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy także zapowiada kontrole.
- Sprawdzimy czy robotnicy są zabezpieczeni, przestrzegają przepisów BHP, mają kaski, bo wykonują pracę szczególnie niebezpieczną - podkreśla Katarzyna Pietraszak. - Często robotnicy lekceważą przepisy BHP, bo czuja się pewnie i dlatego, że nie ma nad nimi właściwego nadzoru. Nasi inspektorzy sprawdzą, co zawodzi w Chełmnie.

Mariola Burc, dyrektor chełmińskiego szpitala

- Jeśli pracownik spada z takiej wysokości, jak z dachu fary, nie ma szans na przeżycie, bo doznaje urazów wielonarządowych w skutek czego najczęściej następuje zgon. Chyba, że zdarzy się cud i dozna niewielkich urazów. Ja bym nie radziła liczyć na cud!