We wtorek do soleckiego przedsiębiorstwa drobiarskiego zawitał Guo Gan Hui, konsul Chińskiej Republiki Ludowej w Gdańsku. Miał wyjaśnić przyczyny trwającego od piątku protestu chińskich pracowników. Na początku nie chciał z nami rozmawiać, ale zmienił zdanie, gdy zobaczył zakładowe mieszkania rodaków.
- Czy takie warunki są w Polsce zgodne z przepisami - pytał ogromnie zdziwiony, pokazując ciemne, zagrzybione, niemal nieumeblowane dwa pokoje, w których "gnieździ" się kilkunastu Azjatów.
Właśnie skandaliczne warunki zakwaterowania miały być jedną z przyczyn, dla których przerwali pracę. Inna to pobicie. - Zdenerwowali się, bo w budynku w którym mieszkają, kilku zostało pobitych przez dwóch nieznanych Polaków - powtarzał skargi rodaków Guo Gan Hui.
Chińczycy nie potrafili powiedzieć, czy napastnicy pracują w Drobeksie. Pewni byli za to, że jego pracownikami są osoby, które miały zmusić ich do spędzenia ponad doby w zakładowej portierni. - Nie było żadnej okupacji - twierdzi konsul. - Nasi obywatele zostali zaprowadzeni do tego budynku i potem nie chciano ich wypuścić.
Czemu zatem przynieśli ze sobą prowizoryczne posłania? Na to dyplomata nie odpowiedział. Nie chciał również powiedzieć, czy jedną z przyczyn protestu są pieniądze. Konkretnie - spadek kursu złotego do dolara, przez co Chińczykom mniej opłaca się praca w Polsce. - Jeszcze wszystkiego nie ustaliliśmy - wyjaśnił i wrócił do rozmów z rodakami.
Informacje konsula chcieliśmy skonfrontować z prezesem Drobeksu, który wcześniej twierdził, że zakład nie ma sobie nic do zarzucenia, bo wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań wobec egzotycznych pracowników i nie jest stroną w sporze. Po rozmowie z chińskim dyplomatą, Zenon Pieńkos nie odbierał jednak telefonu.
38 obywateli Państwa Środka pracuje w Drobeksie od listopada 2008 r. Bezpośrednio zatrudniła ich polsko-chińska firma, która "wynajmuje" ich soleckiemu zakładowi. Na jakich zasadach - sprawdza Państwowa Inspekcja Pracy. Niestety, ani inspektorzy, ani dyrekcja zakładu nie mogą się skontaktować z pośrednikiem.
Drobeksowi zależy na szybkim zakończeniu protestu, bo brak kilkudziesięciu pracowników już ograniczył moce przerobowe zakładu, a w perspektywie może go na razić na straty.
Dyrekcja nie ma jednak co liczyć, że Chińczycy wrócą do pracy. - Obecnie mają nadzieję na powrót do kraju - powiedział Guo Gan Hui.
Więcej zdjęć oraz zapis rozmowy z Chińczykami na www.pomorska.pl