Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chińskie marzenie Magdaleny Basińskiej z Inowrocławia [zdjęcia]

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
- Kiedy stanęłam na murze chińskim, poczułam coś niesamowitego. Jeśli realizuje się swoje marzenie, to człowiek rzeczywiście czuje się wyjątkowo -wyznaje Magdalena Basińska.
- Kiedy stanęłam na murze chińskim, poczułam coś niesamowitego. Jeśli realizuje się swoje marzenie, to człowiek rzeczywiście czuje się wyjątkowo -wyznaje Magdalena Basińska. Archiwum Magdaleny Basińskiej
- Zawsze marzyłam o tym, żeby stanąć na murze chińskim. Zrealizowałam swoje marzenie - wyznaje z radością Magdalena Basińska.

O tym, że Magdalena Basińska uwielbia podróże, nasi czytelnicy już wiedzą. Szeroko pisaliśmy o tym w "Głosie Inowrocławia". Krótko po tym artykule pani Magdalena wybrała się w kolejną podróż.

Magdalena Basińska z Inowrocławia. Polityk, ale i... wiolonczelistka z niespokojną duszą [zdjęcia]

- Zawsze marzyłam o tym, żeby stanąć na murze chińskim. Była to jednak wyprawa dosyć długa i w zupełnie inny świat. Dlatego ciągle odkładałam ją na później - wyznaje. W końcu się zdecydowała. Po trwającym ponad 8 godzin locie dotarła do Pekinu. Pierwsze wrażenie nie było zbyt ciekawe. Zastał ją okropny chiński smog. Ciężkie powietrze. Słaba widoczność. Jednym słowem - rozczarowanie. Nie były to te kolorowe Chiny, które widziała w albumach, ale szare i smutne miasto pełne wysokich szklanych domów.

Na szczęście nowy dzień przyniósł nowe, piękniejsze oblicze Chin. - Kiedy stanęłam na murze chińskim, poczułam coś niesamowitego. Jeśli realizuje się swoje marzenie, to człowiek rzeczywiście czuje się wyjątkowo. Myślałam, że będę szła po murze spacerkiem i chłonąć widoki na lewo i prawo. Okazuje się, że mur jest wręcz wyślizgany przez turystów, więc zamiast skupiać się na widokach i przeżyciach, koncentrowałam się na tym, żeby się nie przewrócić - wspomina. Po zejściu z muru, kupiła sobie pamiątkowy medal. - Powiesiłam go sobie w pokoju. Jestem dumna i przeszczęśliwa - zdradza.

Przekonuje, że Chińczycy to bardzo sympatyczni ludzie. - I lubią blondynki. Chętnie robili sobie ze mną zdjęcia - śmieje się. Na długo zapamięta stojące przy przystankach autobusowych panie machające żółtymi chorągiewkami. - W ten sposób oznajmiają pasażerom, że zbliża się autobus, mimo iż wszyscy widzą nadjeżdżający pojazd. Pilot wyjaśniał nam, że w Chinach dostaje się pieniądze tylko wtedy, jeśli się pracuje. Każdy rano musi wstać, żeby czuć się potrzebny i żeby głupie myśli nie przychodziły mu do głowy. Jeśli nie ma dla kogoś sensownej pracy, to stawia się go z chorągiewką na przystanku. Musi mieć poczucie, że nic w życiu nie ma za darmo - tłumaczy pani Magdalena.

Jądąc do Chin, miała zamiar skosztować oryginalnej chińskiej kuchni i wciągnąć jakiegoś chrabąszcza. - Gdy go jednak zobaczyłam (jeszcze się ruszał), nie odważyłam się - wspomina ze śmiechem. Chiny to również kraina podróbek. - Ich bazary wyglądają jak nasze galerie handlowe. Można tam kupić praktycznie wszystko. Skusiłam się na zegarek Gucciego. Kosztował mnie 10 juanów, czyli... 6 złotych. Jeszcze chodzi - podkreśla z uśmiechem.

W Pekinie spędziła 9 dni. Wróciła zadowolona. Na liście marzeń ma jeszcze: Nowy Jork, Bangkok i most na rzece Kwai w Tajlandii. Może w przyszłym roku? - Co życie przyniesie, zobaczymy - wyznaje.

Więcej informacji z Inowrocławia na: www.pomorska.pl/inowroclaw

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska