- Jak podsumowałaby pani miniony rok w działalności Towarzystwa?
- Udało się nam realizować koncepcję cyklicznych koncertów, ale na mniejszą niż do tej pory skalę. Ta sprawdzona metoda przyniosła, jak sądzę, dobre rezultaty. Zachęciliśmy do obecności na koncertach w Teatrze Impresaryjnym pewną grupę melomanów. Można powiedzieć, że "wypracowaliśmy" sobie tę publiczność.
- Koncerty w cyklu "Niedzielnych spotkań z muzyką" były bardzo różnorodne. Czym kierowała się pani, jako ich organizator?
- Głównym kryterium był profesjonalizm wykonawczy. Postawiłam na dobrych muzyków, znanych z rankingów takich pism muzycznych, takich jak na przykład "Ruch Muzyczny" czy "Jazz Forum", choć nie były to zapewne osoby z tak zwanym " wielkim nazwiskiem".
- A więc Towarzystwo należy kojarzyć nie tylko z muzyką klasyczną?
- Chcemy, aby "Niedzielne spotkania z muzyką" kojarzyły się przede wszystkim z dobrą muzyką. I z dobrą sztuką, stąd decyzja, aby wszystkie koncerty odbywały się w Teatrze Impresaryjnym. Myślę jednak, że może się zdarzyć i inna sala - szczególnie w przypadku małych form muzycznych.
- Jakie plany rysują się na ten rok?
- Pierwszy koncert organizujemy już w lutym. Co do kolejnych - to są na razie w fazie realizacji. Czekamy też na budżet, licząc, że dotacja pozwoli nam na kontynuowanie tych przygotowań. Pomysłów jest wiele i na pewno postaramy się zadowolić melomanów. Na pewno nie zabraknie ciekawych artystów, którzy zechcą przyjechać do Włocławka, tym bardziej że - jak twierdzi większość z nich - mamy niesamowicie chłonną, wrażliwą publiczność.
