Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopiec wrócił z kolonii w Wenecji koło Żnina z poparzeniami drugiego stopnia! [NOWE INFORMACJE]

(iwo)
- Cała prawa strona dziecka jest poparzona! Nie tylko ręka, której zdjęcia przesłałem. Oparzenia wyszły też na nodze i części brzucha - mówi ojciec poszkodowanego chłopca
- Cała prawa strona dziecka jest poparzona! Nie tylko ręka, której zdjęcia przesłałem. Oparzenia wyszły też na nodze i części brzucha - mówi ojciec poszkodowanego chłopca Łukasz Grabowski
Wciąż zagadką pozostaje, czym i w jakich dokładnie okolicznościach poparzył się chłopiec, który przebywał na koloniach w weneckim ośrodku.

Z turnusu został odebrany przez dziadków. - Nie odbierałem go więc osobiście - mówi ojciec dziecka, Łukasz Grabowski.

- Dysponuję jedynie informacjami od pani kierownik kolonii, że inni uczestnicy turnusu chodzili po terenie, sprawdzali i natknęli się na rośliny przypominające barszcz Sosnowskiego tuż obok przystanku kolejki wąskotorowej w Wenecji, którą można dojechać do Biskupina, i dalej do Gąsawy, bądź w przeciwnym kierunku do Żnina.

Te wieści skłoniły władze gminy Żnin oraz pracowników Żnińskiej Kolei Powiatowej do szczegółowego sprawdzenia trasy. Po sygnale wycięto cztery rośliny podobne do barszczu Sosnowskiego. Zostały one przekazane specjalistom z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa, którzy jednak stwierdzili, że nie jest to trująca roślina, o której mowa.

Mimo takiej informacji, ten sam żniński zespół podjął dalsze poszukiwania. - Pracownicy ratusza oraz ŻKP sprawdzili trasę przejazdu kolejki. Uznano, że być może dziecko wyciągnęło rękę (wagoniki są w większości odkryte - przyp. red.) i dotknęło jakiegoś krzewu. Marcin Balcerak - dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Rolnictwa Leśnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich, który nadzorował te poszukiwania, powiedział po akcji, że nic niepokojącego na trasie nie znaleziono. To znaczy żadnych podejrzanych roślin - mówi Aleksander Kranc, rzecznik UM w Żninie.
- Przekazaliśmy też sprawę pracownikom gminy Gąsawa. Dalej trafiła ona do Muzeum Archeologicznego w Biskupinie. Stamtąd również jest komunikat, że podejrzanych roślin nie znaleziono.

- Podobnie sprawdzono, z udziałem kierownictwa obiektów, prywatny teren ośrodka wypoczynkowego w Wenecji. Również nic nie znaleziono - dodaje rzecznik żnińskiego ratusza.

Jakie są objawy poparzeń barszczem Sosnowskiego?
Źródło: DD TVN/x-news

- Z naszej strony więc temat został wyczerpany. Na tym etapie możemy jako gmina uświadamiać oraz apelować do mieszkańców i turystów, aby zgłaszali do nas wszelkie niepokojące sygnały. Najlepiej kierować je do wydziału ochrony środowiska UM w Żninie (tel. 52 30 31 301, [email protected]). Dodam przy tym, że osoby zajmujące się poparzeniami twierdzą, że niekoniecznie, przy tak wielkich upałach, jakie obecnie u nas panują, musiała to być groźna roślina. W przypadku słabszej odporności poparzenia mogła również spowodować inna.

Jeśli więc nie barszcz Sosnowskiego, to co spowodowało, że chłopiec wrócił z wakacji poparzony? Zapytaliśmy, co sądzi o sprawie ojciec dziecka.

- Nie był to czynnik ludzki - tego jesteśmy pewni i o tym można śmiało pisać - komentuje Łukasz Grabowski.

- Jedziemy właśnie ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Już lepszych specjalistów więc chyba nie znajdziemy. U dziecka jeszcze wychodzą poparzenia. Nie jestem więc w stanie stwierdzić, że to nie był barszcz. Reakcja skórna najbardziej wskazuje na tę właśnie roślinę. Chociaż po kontakcie z [email protected] mam świadomość, że ziół fotouczulających i fototoksycznych jest więcej. Ale po lekturze stwierdzam, że inne zioła (a może i owady, kto wie) spowodowałyby objawy, ale nie aż tak duże jak u naszego dziecka.

- Niestety na dziś nikt nie jest w stanie, specjaliści także, jednoznacznie stwierdzić, co spowodowało taką reakcję. Nikt mi też na sto procent nie powiedział, że to od barszczu Sosnowskiego. Jednak w mojej, jako ojca, ocenie, jeśli doszło do poparzeń drugiego stopnia (stwierdzonych) to mógł to zrobić w naszym kraju tylko barszcz Sosnowskiego. Dlaczego? Bo cała prawa strona dziecka jest poparzona! Nie tylko ręka, której zdjęcia przesłałem. Oparzenia wyszły też na nodze i części brzucha. Tylko po jednej stronie ciała dziecka. To by wskazywało, że syn szedł obok czegoś i prawa strona została narażona.

- Dysponuję jeszcze informacjami z Wenecji opatrzonymi słowem "ponoć". Więc ponoć, jak mi przekazano, na działce przylegającej do ośrodka wypoczynkowego w Wenecji znaleziono barszcz Sosnowskiego . Kto wie, może - gdy zrobił się szum w mediach - to go wycięto, zanim przedstawiciele gminy i kolejki wąskotorowej przyjechali?- komentuje Łukasz Grabowski, dodając: - Nie chodzi mi o żadne odszkodowanie ani nic z tych rzeczy. Napisałem do mediów, żeby ostrzec innych, żeby inne dzieci nie spotkało to, co mojego syna. A sam ośrodek, wasza okolica, cały teren, bardzo nam się podoba i na pewno będziemy tu jako turyści wracać.

Jak przekazał nam Paweł Sikora, dyrektor Wydziału Promocji i Rozwoju Gminy, do urzędu wciąż napływają kolejne sygnały o miejscach, w których może się znajdować niebezpieczna roślina. - Wszystko to sprawdzamy - zapewnił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska