Chodecz. Żeby dostać stypendium trzeba wziąć pożyczkę

Pomoc stypendialna dla uczniów z Chodcza odbywa się na ogólnych, określonych ustawowo zasadach. - Otrzymujemy konkretną kwotę, którą dzielimy między zakwalifikowane osoby - mówi Elżbieta Pawlak z Urzędu Miasta i Gminy, zajmująca się tymi właśnie sprawami. I wyjaśnia, że pomoc na jednego ucznia przyznawana jest tym rodzinom, w których dochód na jedną osobę nie przekracza kwoty 351 złotych miesięcznie.

Czy - jak sugerują niektórzy mieszkańcy - wysokość stypendium
zależy od "widzimisię" chodeckich władz? Elżbieta Pawlak kategorycznie zaprzecza. - Ustawa określa, że maksymalna wysokość świadczenia to 1280 złotych na dziesięć miesięcy, czyli po 128 złotych na miesiąc. U nas jest to około stu złotych miesięcznie, wypłacanych co cztery miesiące, ale w grudniu na przykład za cztery miesiące wypłacaliśmy po 512 złotych.

Inna kwestia to regulamin wypłacania stypendiów. Ten uchwala Rada Miasta i Gminy. - Nasi radni wyraźnie nie wczuwają się w potrzeby niezamożnych rodzin - twierdzi nasza Czytelniczka. - Nie rozumieją, że aby wydać pieniądze i otrzymać rachunek, trzeba je mieć. Dzieci mają wiele potrzeb, aby je zaspokoić muszę od kogoś pożyczyć pieniądze, kupić zeszyty, czy buty, czy coś do ubrania. A potem, gdy otrzymam stypendium, muszę oddać cała kwotę. To trochę bez sensu...

Halina Krajewska, przewodnicząca Rady Miasta i Gminy w Chodczu przekonuje, że tylko w ten sposób można mieć kontrolę nad sposobem wydawania owych pieniędzy. Twierdzi, że miejscowi kupcy, rozumieją sytuację i nieraz dają towar na kredyt. Ona sama, prowadząc sklep obuwniczy, nieraz decydowała się poczekać na zapłatę, choć buty dla uczniów w potrzebie wydawała od razu. Wraz z rachunkiem. Inna sprawa, że trudno później odzyskać należność...

Stypendia w Chodczu wypłacane są obecnie 297 uczniom.