Wczoraj na konferencji zorganizowanej przez Muzeum Historyczno-Etnograficzne i Towarzystwo Przyjaciół Muzeum oraz Instytut Kaszubski nie brakowało tych, którzy znali Juliana Rydzkowskiego, pamiętali go i wspominali jako człowieka niezwykłego.
Wpisy do sztambucha
Prof. Józef Borzyszkowski nakreślił sylwetkę Rydzkowskiego jako człowieka o wielu talentach. Kupiec, społecznik, animator życia kulturalnego, zbieracz staroci, miłośnik wędrówek i poznawania kraju, namiętny czytelnik, sam piszący - takim go zapamiętano i taki był.
- Miał wielu przyjaciół - konstatował Borzyszkowski. - Z wieloma spotykał się na co dzień, z niektórymi, a jest pokaźna ich lista, korespondował.
Z jego listów i z korespondencji, którą otrzymywał, wyłania się obraz pasjonata, żywo reagującego na to, co dzieje się dookoła, dzielącego się tym, co boli, czego nie można "przeskoczyć". Wielce wymowne są wpisy do sztambucha, w których nie tylko można znaleźć wyrazu uwielbienia dla Rydzkowskiego, także szczerą przyjaźń.
Nie tylko miejsce pracy
Janina Cherek, była dyrektorka muzeum zajęła się w swoim referacie rządami Rydzkowskiego w tej placówce. Przypominała, że przed wojną, kiedy Rydzkowski zaczął gromadzić zbiory, nie było sprzyjającego klimatu dla tych działań - były i kłopoty finansowe, i lokalowe. Mimo to po 1945 r. Rydzkowski z tą samą energią podjął się reaktywacji muzeum. Miał wiele pomysłów, jak je rozwijać, a gdy siedzibą placówki stała się Brama Człuchowska, była ona dla niego nie tylko miejscem pracy...
Wszystkie referaty ukażą się drukiem, ale trzeba na nie poczekać do przyszłego roku.