W tym roku szeregowy radny dostaje dietę w wysokości 677 zł. Przewodniczący rady miejskiej - 1 tys. 934 zł, przewodniczący komisji i wiceprzewodniczący rady - po 1 tys. 63 zł. Ważna informacja - diety nie drgnęły od trzech kadencji. Czy klubom podoba się pomysł ich kolegów z Lęborka, którzy z uwagi na kryzys uznali, że i oni powinni zacisnąć pasa i dać przykład?
Okazuje się, że w Chojnicach zdecydowania w tej materii nie ma, a jeśli już, to raczej do obniżki diet nikt się jakoś nie pali.
Edward Gabryś, szef największego klubu w radzie Program 2014, mówi, że bez konsultacji z członkami wolałby się nie wypowiadać. - Nie podnosiliśmy przez trzy kadencje - mówi. - Obniżać nie ma co.
Koalicjanci z PO także są ostrożni. - Tego tematu jeszcze nie było - podkreśla Leszek Pepliński. - A prawda jest taka, że diety od lat są na tym samym poziomie. Rzecz jest do dyskusji.
Andrzej Mielke z Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego podkreśla, że cały czas diety były na umiarkowanym poziomie, a ich obniżanie nie jest zasadne.
Podobnie mówi Bartosz Bluma, szef klubu PiS. - Uważam, że trzeba utrzymać status quo - twierdzi. - Na pewno nie zgodzimy się na jakiekolwiek podwyżki, gdyby je ktoś oficjalnie zaproponował.
A wolny elektron, niezrzeszony Krzysztof Haliżak? - Żenujące byłoby, gdybyśmy je sobie podnieśli, skoro nie możemy się pochwalić żadnymi odważnymi decyzjami - komentuje. - Gdyby zaś był pomysł obniżenia diet, to nie widzę problemu. Mam z czego żyć.
Co ciekawe, najbardziej interesującą opinię usłyszeliśmy od przewodniczącego rady miejskiej Mirosława Janowskiego. - Ustawodawca popełnił błąd, dając samorządom prawo do wypłacania rekompensat za bycie radnymi - twierdzi. - Moje zdanie jest takie, że za pracę społeczną nie powinno być zapłaty. Ale skoro jest tak, jak jest, to ekwiwalent radnym się należy. A nasze diety nie powinny być uszczuplane.
Jest tajemnicą poliszynela, że Janowski swoją dietę przekazuje na zbożne cele. On sam kategorycznie odmawia komentarza. - To moja sprawa, co z nią robię - ucina.
Ciekawe, czy gdyby radni pracowali społecznie, ich aktywność byłaby taka sama? Czy pchaliby się drzwiami i oknami do zasiadania w radzie? Czy z energią uczestniczyliby w posiedzeniach komisji. Może warto byłoby to przetestować?
Czytaj e-wydanie »