Już po pierwszym dniu imprezy w starym ogólniaku można było stwierdzić, że poprzeczka została ustawiona wysoko i że łatwo o laury nie będzie.
Ci, którzy byli na wieczorze z pierwszym gościem specjalnym Janem Sabiniarzem, zanurzyli się na chwilę w zupełnie inny świat, bez codziennego zgiełku i wrzasku, bez nienawiści, która codziennie sączy się z łamów gazet, telewizora i internetu.
Sabiniarz przyniósł na swój miniautorski wieczór kilkanaście wierszy powstałych w tym roku, bo pisze praktycznie non stop, każdy dzień dokumentując wierszem. - Mój dom jest blisko przyrody - mówił. - Wszyscy żyjemy wielkimi sprawami, ale są i inne kwestie. Czasy są trudne i ciekawe, a poezja jest próbą nazywania rzeczy. Jeśli jestem w lesie i słucham ptaków, to wiedząc, jak one wyglądają, mogę je sobie wyobrazić.
Poeta podkreślał, że nie można lekceważyć emocji i uczuć, że to one nas zbliżają do siebie. Że czasami lepiej posłuchać śpiewu ptaka, niż roztrząsać błahość naszych ziemskich spraw. W jego wierszach odmalowuje się nie tylko zachwyt nad przyrodą, ale też zdziwienie, że człowiek coraz bardziej jest pogubiony w tak cudownym świecie, który sam niszczy. Był wiersz dedykowany Janowi Pawłowi II i "Rozmowa z Bogiem", jedna z wielu, bo to cykl. Nie zabrakło akcentu smoleńskiego z gorzką refleksją, że naród już zapomniał o tragedii z kwietnia 2010 r. i niewielu się upomni o ofiary katastrofy.
Zobacz także: W centrum Czerska sceny jak z filmu. Złodziej aut nie miał szans w ulicznej akcji
Ale takich publicystycznych kawałków jest u Sabiniarza niewiele, bo inspirują go inne, bardziej uniwersalne klimaty.
Artysta podarował swój ostatni tomik szkole, ale sam też otrzymał niecodzienny prezent. Zespół Staccato, też występujący w konkursie, zaśpiewał dla niego piosenkę "7 kwietnia, nocą 2015", do jego tekstu.
Czytaj e-wydanie »