O co chodzi? Przede wszystkim o "trujące ciepło", czyli spalanie w domowych piecach śmieci i plastików, które skutecznie zatruwają atmosferę i mogą być przyczyną groźnych chorób. - Można przecież za to karać - podkreśla Marek Wituszyński. - Ludzie nie mają na chleb, a my im będziemy solić 500 zł mandatu? - pyta Antoni Szlanga, członek komisji ochrony środowiska. - Chyba nie tędy droga...
Po drugie - Fundacja uważa, że zbyt mało śmieci jest segregowanych u źródła i uważa, że trzeba edukować i jeszcze raz edukować. - Ale w ratuszu najlepiej by chcieli, żebyśmy to robili za darmo - ubolewa Wituszyński. - Od pięciu lat nie dostaliśmy na edukację ani złotówki, a przecież wszystko kosztuje - telefony, faksy, wydrukowanie materiałów...
Sen z powiek spędza także Struga Jarcewska i lewe zrzuty do niej. Zdaniem samorządowców, to zadanie nie jest takie proste, bo wymaga wsparcia przez kompleksowy program i środki z zewnątrz.
- Martwi mnie także niekontrolowana wycinka drzew - mówi Wituszyński. - Moim zdaniem decyzje są wydawane zbyt lekką ręką. Poza tym drzewa w mieście nie są należycie pielęgnowane, od lat są źle przycinane. - To co, drzewa są ważniejsze niż na przykład chęć rozbudowy - ironizuje Szlanga. - Nie przesadzajmy...
Wituszyński przypomina, że to, o czym mówi, nie jest niczym nowym. Zapisano to we wnioskach komisji z minionych lat, ale od tego czasu nic się nie zmienia.
Jak zapewnia szef komisji ochrony środowiska Stanisław Kowalik, będą cykliczne spotkania z ekologami i będą próby zmierzenia się z sygnalizowanymi przez nich problemami. - Zaczniemy od śmieci - mówi.
Czytaj e-wydanie »