Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice. Gościem Dyskusyjnego Klubu Książki był Stefan Chwin

MARIA EICHLER
Profesor Uniwersytetu Gdańskiego, prozaik, eseista, autor dzienników gościł w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej i warto było go posłuchać.

Spotkanie z autorem "Esther", "Hanemanna", "Złotego pelikana" czy "Żony prezydenta" poprowadził były uczeń profesora - Kazimierz Jaruszewski.

Rozmowa z pisarzem toczyła się najpierw wokół ostatnio wydanej przez niego książki pt. "Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni", w której Chwin, też zresztą historyk literatury, analizuje losy tego motywu w sztuce, rozkłada go na czynniki pierwsze i zastanawia się, dlaczego kiedyś ten wątek nie był dla odbiorców czymś straszliwym i ostatecznym, dlaczego wizerunek samobójczej śmierci w ikonografii jest wystylizowany na urzekający powabem i czarem, dlaczego wreszcie obrazy z takimi scenami chętnie wieszano w salonach.

Jak zdradził, pracuje właśnie nad kolejną częścią tej pracy, do której zainspirowało go zdarzenie zgoła osobiste - samobójcza śmierć bliskiej osoby, której pisarz nie potrafił sobie wytłumaczyć. Powstaje też nowa powieść, akcja rozgrywa się w XIX w., w Gdańsku, bohaterką jest kobieta, która jest gotowa na wszystko dla miłości.

Ci, którzy przyszli na spotkanie, mogli się też dowiedzieć, że dla Chwina ważne są jego zapiski, w których - jak twierdzi - nie pozwala sobie na pozę, tylko pisze to, co naprawdę czuje i myśli. - Przysporzyło mi to wielu wrogów - wzdychał. - U nas się tak nie pisze...A dla mnie to jakby robota pedagogiczna, żeby nauczyć tej swobody myślenia, której u nas bardzo brakuje.

O bohaterach swoich książek mówi, że nie są do końca zintegrowani z grupą, uciekają od psychicznego nacisku stada. - My jesteśmy dziwnym społeczeństwem - twierdzi. - W domu do żony i owszem, powiemy, co tak naprawdę myślimy, ale przy obcych już nie. Ciągle jest w nas taka podwójność.
Były pytania o to, czy czuje się pisarzem gdańskim i o jego stosunek do Miłosza. Chwin broni się przed takim zaszufladkowaniem, a Miłosza nazwał "mądrym i poważnym człowiekiem", choć pod koniec życia nieco zagubionym.

Okazało się też, że poprzedni gość DKK - Jacek Dehnel wywołuje przyjazne uczucia u Chwina. - On z Oliwy, ja z Oliwy - uśmiechał się pisarz. - On miał babcię, ja też miałem. Lubimy się.
Na koniec były oczywiście autografy i podziękowania za wieczór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska