Decyzja zapadła cztery lata temu na walnym. Działkowicze postanowili, że będą mieli wodociąg z prawdziwego zdarzenia i choć po drodze narzekali na to, że operacja jest zbyt kosztowna, że może lepiej się wycofać, to jednak nie zrezygnowali się z tego przedsięwzięcia. Sieć główna jest już zakończona, a pieniądze wpłacone, tzn. na 206 działek należności uregulowało 200 użytkowników.
- Zrobiliśmy to najtaniej, jak było można - podkreśla Jerzy Megger, prezes ogrodu. - Na każdego przypadło po 1 tys. 200 zł. Całość kosztowała nas 229 tys. zł, a powstało 2 tys. m sześc. sieci.
Jest już zamontowanych 70 przyłączy, do końca roku będzie kolejnych 50. Na wiosnę przyszłego roku woda będzie na każdej działce.
A co z planami dotyczącymi kanalizacji? Jest gotowa dokumentacja, jest projekt i pozwolenie na budowę. Ale wszystko pod znakiem zapytania, bo to kolejny wydatek.
- Na dziś nie będę proponował ludziom, żeby wyciągnęli kasę - podkreśla Megger. - Chciałbym ją zdobyć z zewnątrz. Może z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, może od starosty i burmistrza.
Walne zgromadzenie działkowców jest w lutym, więc będzie okazja przedyskutować zasadność tych zamierzeń. Może uda się etapami?