Te wybory odbywały się przy drzwiach zamkniętych. A ich wynik okazał się bardzo interesujący. Marek Szczepański, dotychczasowy lider poległ, bo jego zastępca w kole - Jan Zieliński uzyskał miażdżącą przewagę w głosowaniu - 35 do 15. A Szczepański nie został ani wiceprzewodniczącym, ani członkiem zarządu.
Co się stało?
- Wiem, że takie są reguły demokracji, ale jednocześnie mój opór budzi fakt, że coraz większe wpływy mają w Platformie ludzie z dawnej Partii Centrum, których Jan Zieliński systematycznie sprowadzał w nasze szeregi - mówi Marek Szczepański. - Ja budowałem Platformę, teraz nie zaproponowano mi ani funkcji zastępcy, ani członka zarządu. Jestem tym rozczarowany nie tylko ja. Jest grupa osób, która nie widzi swojego miejsca w tym kole.
Zdradza, że poważnie zastanawia się, czy nie kandydować na burmistrza Chojnic. Ale decyzji jeszcze nie podjął.
Jan Zieliński nie widzi powodu do rozdzierania szat.
- Musimy się wziąć do roboty i robić swoje - kwituje. - Demokracja ma swoje prawa. Wszystko musi się teraz wyciszyć, emocje muszą trochę z nas spaść i myślę, że przyjdzie czas na refleksję. Otworzymy się nawzajem na siebie.
Jak podkreśla, chce trochę inaczej ułożyć pracę w zarządzie, wyznaczając każdemu określone zadania, które będą wymagały współpracy z pozostałymi członkami PO.
Przy drzwiach otwartych
Szef powiatowych struktur partii Witold Fryca uważa, że z wynikiem wyborów można się nie zgadzać, ale trzeba go szanować. - Przez wiele lat walczyliśmy o demokrację i cieszmy się, że ją mamy - mówi Fryca. - To członkowie Platformy dokonali tego wyboru. Jeśli ktoś jest niezadowolony, to na pewno nie na zawsze. A różnice poglądów są wszędzie i to nieuniknione, że tak jest.
Pod koniec marca zebranie w powiecie. Fryca zapowiada, że będzie otwarte dla mediów.