Sąd Apelacyjny w Gdańsku zajął się apelacją starosty od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku, który uznał, że Skaja współpracował z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa i złożył nieprawdziwe oświadczenie w tej kwestii. Apelacja odniosła skutek - sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy.
Starosta chojnicki Stanisław Skaja uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego
- Nie mam jeszcze uzasadnienia decyzji sądu - mówi Stanisław Skaja. - Czekam na rozwój wydarzeń.
Starosta podkreśla, że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne i nie ma sobie nic do zarzucenia. Sprawa ciągnie się od dwóch lat. Gdański oddział IPN ma dokumenty świadczące o tym, że w latach 80-tych Skaja został kandydatem na tajnego współpracownika SB, potem miał zostać zarejestrowany jako TW Feliks. Jego zadaniem miało być monitorowanie nieprawidłowości w gospodarce. W latach 90-tych najprawdopodobniej przestał figurować jako TW, a materiały związane z jego działalnością zostały zniszczone. To IPN nadał bieg sprawie, która dla starosty jest ważna nie tylko w wymiarze moralnym, ale może także zadecydować o jego karierze.
- Dla mnie byłoby najistotniejsze, żeby wreszcie sąd określił, jak było - mówi Skaja. - Wolałbym, żeby działo się to w ciszy. Ale już się wszyscy na mnie rzucili i przykro mi czytać głupie komentarze.
Podkreśla, że niedobrze się czuje z tą sytuacją, ale ponieważ jest z natury silny, więc stara się za wiele o tym nie myśleć i normalnie pracować.
- Liczę na to, że sąd będzie sprawiedliwy - wyznaje. - To są złożone sprawy. Szkoda, że państwo się w ogóle nimi zajmuje i wydaje na nie pieniądze.
Starosta czeka teraz na uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego. Wie dobrze, że jeśli Sąd Okręgowy podtrzyma zdanie o tym, że jest kłamcą lustracyjnym, to będzie miał zakaz pełnienia stanowisk w administracji przez cztery lata. To oznaczałoby również koniec zasiadania na fotelu starosty.
Samorządowcy wspierają Skaję. - Jestem bardzo zadowolony, że Sąd Okręgowy rozpatrzy jeszcze raz ten problem - mówi burmistrz Arseniusz Finster.