- Orzeczony przez Sąd Okręgowy w Toruniu wyrok nie jest prawomocny. Wystąpiliśmy o jego uzasadnienie na piśmie i nadal na nie czekamy. Planujemy apelację. W tej sytuacji moja klientka pozostaje na wolności. Nie obowiązuje też nakaz zwrotu pieniędzy - mówi adwokat Damian Nyckowski, obrońca emerytowanej już księgowej.
Wolno mielą młyny sprawiedliwości... Czy pieniądze kiedykolwiek wrócą do miasta?
Identycznie wygląda sytuacja drugiej kobiety sądzonej w tym samym procesie, czyli Anny M. - byłej dyrektorki szkoły przy ulicy Bażyńskich w Toruniu. W ogłoszonym w lipcu br. wyroku sąd uznał ją za winną braku nadzoru i skazał na grzywnę w wysokości 7 tys. 500 zł. Ten punkt wyroku również nie obowiązuje.
Obrońca dyrektorki, adwokat Adam Wygralak, również wystąpił o pisemne uzasadnienie wyroku i planuje apelację. Od początku obstaje przy uniewinnieniu swojej klientki.
Młyny sprawiedliwości mielą jednak wolno. Szkolna kasa okradana była w latach 2005-2017. Pieniądze latami znikały zarówno z ZFŚS, jak i rachunku bieżącego placówki.
Proceder ujawniony został w roku 2017. Potem było drobiazgowe i niekrótkie śledztwo prokuratury. Następnie - akt oskarżenia i proces przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Wyrok ogłoszony został 12 lipca 2023 roku.
- W tej sprawie sędzia ma przedłużony termin na sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku do dnia 31 października 2023 roku - przekazuje Jarosław Szymczak, asystent rzecznika sądu.
Realnie zatem uzasadnienie pojawi się w listopadzie. Potem obrońcy mają czas na przygotowanie apelacji. Będzie sukcesem, jeśli wyjdą one wraz z aktami sprawy z Torunia do Sądu apelacyjnego w Gdańsku jeszcze w bieżącym roku. Tam poczekać będą musiały w kolejce. Realny termin zajęcia się taką apelacja to rok 2024. Jej rozstrzygnięcie może odbyć się na jednej rozprawie, ale może oznaczać np. skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania w Toruniu.
Podsumowując, do prawomocnego wyroku dla emerytowanej księgowej i emerytowanej dyrektorki szkoły droga jest jeszcze daleka. Podobnie odległą wydaje się zatem perspektywa zwrotu pieniędzy, jeśli w ogóle jest ona realna.
Sąd w Toruniu: księgowa kradła, a dyrektorka zaniedbała nadzór nad finansami
12 lipca Sąd Okręgowy w Toruniu uznał byłą księgową Magdalenę K. za winną kradzieży łącznie 760 tysięcy złotych i wymierzył jej karę trzech lat pozbawienia wolności, a także orzekł, że oskarżona musi oddać miastu 703 tysiące zł.
- W świetle zgromadzonego materiału dowodowego wina oskarżonej Magdaleny K. nie budziła wątpliwości. Wskazywały na to jej wyjaśnienia, w których przyznawała się częściowo do stawianego jej zarzutu, zeznania licznych świadków, zapisy dokumentacji księgowej oraz opinia biegłych z zakresu księgowości - podkreślała sędzia Ewa Lemanowicz-Pawlak.
Jak zaznaczała sędzia, księgowa rażąco nadużywała zaufania. Przez kilkanaście lat wyprowadzała środki zdeponowane na rachunkach bankowych szkoły. -I w sposób istotny ograniczała możliwość uzyskiwania świadczeń ze środków funduszu socjalnego, przez uprawnionych pracowników szkoły. Stanowiło to działanie na szkodę interesu publicznego - zaznaczała sędzia Ewa Lemanowicz-Pawlak.
Sąd uznał też winę byłej dyrektorki. Wymierzył jej karę grzywny w wysokości 7 500 zł. W ocenie sądu, Anna M. swoim zachowaniem stworzyła warunki umożliwiających nieprawidłowe dysponowanie środkami przez Magdalenę K.
- Opinia biegłej z zakresu księgowości wykazała brak jakiegokolwiek nadzoru nad finansami tej placówki. Jak podkreśliła biegła, w placówce nie zachowano elementarnych procedur. Dla prawidłowego nadzoru wystarczyłoby, aby dokonywano podwójnej autoryzacji przelewów po zapoznaniu się i zweryfikowaniu dokumentacji przez dyrektora - uzasadniała sędzia Lemanowicz-Pawlak.
Do tematu będziemy wracali.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
