Po ostatniej ulewie znowu zebrał próbki, z których wynika, że Struga Jarcewska to jeden wielki ściek. - Wygląda to naprawdę fatalnie - mówi szef Fundacji. - Nie można czekać dłużej z założonymi rękoma, trzeba coś zrobić.
Wituszyński przypomina, że historia zabiegów o to, by uporządkować Strugę Jarcewską, jest dość długa. Pierwszy raz temat został wywołany na sesji rady miejskiej w 1979 r., potem wrócił w 1985 r., a następnie w 1997 r. Wtedy powstał kilkunastostronicowy raport o ochronie środowiska, po którym weszły w życie stosowne uchwały. - Wskazaliśmy tam niedrogie metody, jak pomóc Strudze Jarcewskiej - mówi Wituszyński. - Wydawało się wówczas, że zostało to poważnie przyjęte. Jak podkreśla, dla środowiska robi się sporo, ale wciąż są działania niedostateczne. Przede wszystkim zaś tempo tych prac.
Teraz szef Fundacji próbuje przekonać radnych, by chcieli zainicjować ten temat w swoich radach. Jest też po rozmowie z Tomaszem Klemannem, szefem Miejskich Wodociągów, który jest otwarty na dyskusję i podpowiada, że trzeba wypracować całościową wizję działań. - Mirosław Janowski, przewodniczący rady miejskiej obiecał mi, że wprowadzi temat Strugi na wrześniową sesję - mówi Wituszyński.
Czy dojdzie do zwołania okrągłego stołu, przekonamy się wkrótce, bo nie wystarczy, by tylko radni miejscy zajęli się czystością Strugi.
Czytaj e-wydanie »