Wczoraj po raz pierwszy zebrała się komisja rewitalizacyjna, która ma się zająć zewidencjonowaniem tego, co razi, jest szpetne i zasługuje na odświeżenie. Jak już ten rejestr powstanie, to miejska konserwator zabytków Marlena Pawlak, która dowodzi komisją, będzie wraz z nią główkować, gdzie uderzyć po pieniądze.
- Tak - mówi "Pomorskiej". - To faktycznie główny problem, że na nasze działania potrzebne są pieniądze.
Stare i nowe
Że coś można zrobić, o tym świadczyła prezentacja, którą wczoraj pokazano w ratuszu. Zupełnie odnowiony stary rynek, wiele wyremontowanych kamienic, kompletna przemiana starego szpitala we Wszechnicę Chojnicką, modernizacja stadionu przy ul. Mickiewicza, renowacja bazyliki mniejszej, przebudowa drogi z Chojnic do Charzyków, budowa "Orlików", nowa elewacja Szkoły Podstawowej nr 1 - wszystko to dobre przykłady korzystnych zmian.
Ale do zrobienia jest chyba jeszcze więcej. Marlena Pawlak wymieniła kilka zapalnych punktów - dworzec PKP, Park 1000-lecia, odrestaurowanie baszty w fosie i przy ul. Jeziornej, dawne Młyny na Piłsudskiego.
Potem architekt miejski Andrzej Ciemiński zaprosił na spacerek po mieście, pokazując wszystko to, co straszy - odrapane elewacje, zaniedbane przedwojenne kamienice, koślawe jezdnie, budowle-potworki itp.
Podyskutowali
- Upominam się, żeby nie zapomnieć o kulturze - mówiła Halina Gawrońska, dyrektorka domu kultury. - Potrzeba pilnych decyzji. Nasz budynek jest technicznie zużyty, pewnych rzeczy już się tu nie przeskoczy...
Ks. dziekan Jacek Dawidowski podpowiadał, że w przypadku
niektórych zabytków można by się postarać o nadanie im statusu zabytku prezydenckiego, co powinno się wiązać z hojniejszą kasą od ministra...
A Andrzej Ciemiński dodawał, że wielki zaniedbany temat to blokowiska i ich otoczenie.
Teraz wszyscy uczestnicy spotkania będą myśleć o tym, co zrobić w pierwszej kolejności. A spotkanie w styczniu.