Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster, zapowiadając chęć sprzedaży zabytkowego budynku, zapewniał opinię publiczną, że warunkiem sprzedaży przez miasto zrujnowanej baszty będzie doprowadzenie jej przez nowego właściciela do wyglądu z epoki - przypominają członkowie stowarzyszenia "Wspólna Ziemia". - Miało to nastąpić w ciągu trzech lat od sprzedaży. Niestety, we wrześniu minęły cztery lata od zbycia baszty przez ZGM, zaś jej remont nawet się nie rozpoczął. Dlaczego? Bo burmistrz pokpił sprawę.
Zdaniem stowarzyszenia nie dość zabezpieczył się przed bezczynnością nowego właściciela obiektu. - Aktualnie burmistrz bardzo mocno angażuje się w pozyskiwanie funduszy na remont innej chojnickiej baszty, należącej do parafii. Nasuwa się pytanie, czy Arseniusz Finster pracuje jeszcze dla samorządowej wspólnoty chojniczan, czy już dla parafii i księdza Dawidowskiego? Dlaczego nie potrafił lub nie chciał pozyskać pieniędzy na remont i adaptację dla celów społecznych baszty należącej do miasta, zaś skutecznie lobbuje na rzecz remontu własności kościelnej? - pyta Radek Sawicki, lider Wspólnej Ziemi.
Burmistrz odpiera zarzuty. - Sprzedaliśmy, i owszem - mówi. - Nie superzabytek, ale raczej fundamenty - za 50 tysięcy złotych. I faktycznie właściciel wie, że obiekt jest w gestii konserwatora zabytków i nic innego jak odtworzona średniowieczna baszta nie ma prawa tu powstać.
Skąd zwłoka w budowie? - Właściciel obiektu szuka środków z zewnątrz - odpowiada Arseniusz Finster. - Przecież to budowa od zera. A tak się składa, że po fundusze unijne nie tak łatwo aplikować, jak się jest osobą fizyczną. Wiem, że w najbliższym czasie jest szansa na tę inwestycję, ten pan nie wyrzuci przecież pieniędzy w błoto.
Burmistrz dopowiada, że miasto będzie chciało pomagać w tej budowie, bo przecież jest partnerem w rewitalizacji np. zabytkowych kamienic. I podkreśla, że miasto nie tylko chce wspomóc parafię w remoncie starej baszty, ale też samo wyremontowało basztę na Sukienników i zbudowało nową na murach.