
- Mój tata jest kolejarzem, więc wiedziałem, że pociąg pojedzie - mówił "Pomorskiej" Krzysztof Szarmach. - Rano przed siódmą zadzwoniłem do kolegów, żeby przyszli na dworzec, bo pociąg jednak pojedzie, więc zdążymy do szkoły w Czarnej Wodzie.
Wszyscy popierają strajk na kolei. - Niech strajkują i walczą o swoje. Te ulgi im się należą - mówią Szymon Laskowski, Grzegorz Fryca i Bartłomiej Schulz.
Jan Barciński jechał do Gdańska na rozprawę. - Nie martwiłem się specjalnie, bo wieczorem sprawdziłem, że Przewozy Regionalne będą jeździć. Co myślę o strajku? Trudno powiedzieć. Generalnie, to jest tam teraz burdel. Gdy pracowałem w Zakładzie Przewozów w Gdańsku, było inaczej, ale to było jeszcze przed tym podziałem na spółki.
Przeczytaj również: Strajk ostrzegawczy na kolei. W regionie niemal wszystkie pociągi kursowały normalnie

Teresa Kostelik wysiadła na dworcu z Czerska i biegła do wnuczki, półtorarocznej Weroniki. - Druga babcia pracuje, więc codziennie jeżdżę opiekować się Weroniką - mówi. - Nie wiedziałam do końca, czy pociąg pojedzie. Mąż przywiózł mnie na dworzec w Chojnicach i czekał. Byliśmy umówieni, że w razie czego zawiezie mnie samochodem. Popieram kolejarzy. Niech strajkują i walczą o swoje. Dlaczego tylko oni tracą ulgi? Z tego, co wiem, nauczycielom nikt ich nie odebrał. To nie w porządku. Do tego dzisiejszego strajku podeszłam na wesoło. Nawet jakby pociąg nie pojechał, to bym sobie poradziła.