Ma 25 lat. Sześcioletniego synka. I mamę, i tatę, którzy teraz się nią opiekują. Zaczęło się od operacji raka przełyku. Początkowo wszystko wydawało się w porządku, ale w kwietniu zaczęły się bóle. Lekarze stwierdzili przerzuty. Nie podejmują się dalszych działań, bo ryzyko jest za duże.
- Rokowania są niekorzystne - mówi mama Natalii. - Do Natalii przyjeżdża dr Kaczmarek, na bieżąco jest kontakt. Ale trudno nam sobie radzić z chorobą, bo mąż na rencie, ja nie pracuję, a w domu jest nas piątka.
Najgorsze jest to, że Natalia już sama nie je, jedynie pije. Odżywianie pozajelitowe odbywa się w domu, rodzice Natalii przeszli przeszkolenie, wiedzą, jak to robić. Co miesiąc trzeba jeździć na kontrole do Olsztyna. Wtedy pobyt tam trwa kilka dni. Ostatnio tata Natalii spał w aucie, bo nie stać ich na hotel...
- Głównie potrzeba nam pieniędzy na te dojazdy do Olsztyna - mówi mama Natalii. - Na paliwo i na to, żeby jakoś tam przetrzymać ten czas.
Teraz tata Natalii pojechał za pracą, żeby spłacić dług, który zaciągnął na podróż do Olsztyna. Muszą sobie radzić, ale łatwo nie jest - ojciec Natalii jest po przeszczepie nerki. Jej dziadek właśnie dostał rozpoznanie ze szpitala, że ma raka trzustki.
- No tak, ale on ma już swoje lata - wzdycha mama Natalii. - A tu dziewczyna, która jeszcze mogłaby długo żyć...
Natalia za wiele nie mówi. Chudziutka, blada, wielkie niebieskie oczy...Wszystkie ciuchy są na nią teraz za duże, nie ma się w co ubrać, a każda przeróbka to kolejny wydatek.
Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum, którego Natalia jest podopieczną, założyło dla niej subkonto w PKO BP. Każdy, kto chciałby wspomóc rodzinę w tych trudnych chwilach, może wpłacić dowolną kwotę na konto 13102014910000460200589739, z dopiskiem "Dla Natalii".
Jest już pierwsza reakcja, ale z zagranicy. Fundacja Kienkeurig z Waalwijk pomoże Natalii - przekaże pieniądze, ciuchy i inne niezbędne dla niej rzeczy. Naśladowcy mile widziani.