Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ku przestrodze. Najpierw pijesz, później czeka cię wizyta na policyjnym dołku. Tak ona wygląda

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Zaczyna się od picia alkoholu z okazji. Jak piwo czy wódka zasmakują, to potem trudno przestać po nie sięgać
Zaczyna się od picia alkoholu z okazji. Jak piwo czy wódka zasmakują, to potem trudno przestać po nie sięgać Mariusz Kapała
- Dziwne prawo. Złapali mnie pijanego i mam zakaz prowadzenia rowerów. Jak policja znów mnie spotkała i byłem po piwkach, nie prowadziłem roweru, tylko na nim jechałem. A też uznali mnie za winnego - przyznaje Karol.

Zobacz wideo: Trzy miesiące zwolnienia chorobowego, koniec raju dla symulantów.

Ten Karol mieszka pod Bydgoszczą. Nie ukrywa, lubi sobie popić. Samochodowego prawa jazdy nie zrobił, więc po wsi jeździ rowerem. Zapłacił kilka mandatów za jazdę po pijanemu. A ostatnio zaliczył wizytę na policyjnym dołku, czyli w Pomieszczeniu Dla Osób Zatrzymanych (PdOZ).

- Zaczęło się od głupoty - mówi. - Wróciłem z pracy, żona i syn spali. Strzeliłem sobie dwa piwka. Nie chciałem się kłaść. Wyszedłem do ogródka. W samych slipkach. Żona się obudziła. Zakluczyła drzwi. Nie chciała wpuścić. Zagroziłem, że zadzwonię na policję. Prawie godzinę stałem na dworze w bieliźnie. Wezwałem patrol.

Na widok funkcjonariuszy kobieta otworzyła. - Zbadali ją alkomatem. Miała ponad dwa promile. Nie wiedziałem, że na wieczór coś łyknęła.

Dlaczego ja?

Mundurowi go też poprosili o dmuchnięcie w balonik. - Zapytałem, jak w serialu „Dlaczego ja?” Przecież to ja zgłaszałem interwencję.

W domu jest dziecko i przynajmniej jeden rodzic musi być trzeźwy. Skoro żona Karola nie jest, to go trzeba sprawdzić. Miał 0,7 promila. Tyle się ma po wypiciu dwóch piw.

Małżonkowie (mąż już zdążył się ubrać) usłyszeli: - Pojadą państwo z nami. Ktoś z rodziny musi teraz zapewnić opiekę państwa synowi. W innym razie dziecko trafi do placówki.

Karol: - W życiu! Zadzwoniłem po szwagierkę i szwagra. Zabrali młodego.

A mamę i tatę chłopca w kajdankach funkcjonariusze zabrali do radiowozu i zawieźli na dołek w Bydgoszczy.
30-latek słyszał różne historie o wytrzeźwiałce. Że agresywni pijani są oblewani zimną wodą pod prysznicem w ramach kary. Albo że obcy sobie ludzie muszą stać nago obok siebie. - Ogołocenie z godności.

- Elegancko było - ocenia Karol. - Po wejściu na komisariat jeszcze raz zbadali nas alkomatem. U mnie wykazało mniej. U żony wynik był wyższy. Jeszcze buzowały w niej promile. Potem zostaliśmy rozdzieleni. Kobiety i mężczyźni mają osobne pomieszczenia.

Państwowe rzeczy

Przeszukali jego ciuchy. - Musiałem rozebrać się do zera, stanąć przed policjantami i się obrócić. Patrzyli, czy nie schowałem pod pachą lub w innym miejscu ostrego narzędzia czy miniflaszki. Nie schowałem.
Z powrotem założył swoje rzeczy. - Niektórzy „klienci” dołka dostają państwowe rzeczy. Przykładowo wtedy, jak swoje pobrudzą wymiocinami.

Karol został zaprowadzony do pomieszczenia. Dochodziła 22.00. - Pokój z małym oknem, dwoma łóżkami. W pokoju, za zasłonką, stał zlew i ubikacja. Nic więcej.

Poczuł się, jak w więzieniu. - Strażnik zamknął mnie w pseudoceli. Palę papierosy. Musiałem zostawić je i zapalniczkę na stoliku na zewnątrz, przy wejściu do celi. Pozwolili zapalić raz na godzinę. W pomieszczeniu był dzwonek. Zadzwoniłem. Strażnik otworzył, podał papierosa, zapaliłem. Zapalniczkę musiałem oddać.

Gdyby Karol potrzebował czegoś innego albo gdyby źle się poczuł, znowu nadusiłby przycisk. Niczego mu nie brakowało, oprócz wolności. Mdło też mu się nie robiło. Zasnął. Rano się obudził i dostał dwa kawałki chleba z pasztetem plus kawę zbożową.

Rachunek za nocleg

Już go nie badali na zawartość alkoholu. Na do widzenia czekała go rozmowa z psychologiem. - Zapytał, dlaczego się napiłem i prosił, żebym zastanowił się nad swoimi czynami. Dobra, zastanowię się.

O 11.00 go wypuścili. Żona dołączyła po kilkunastu minutach. Parę dni potem przysłali rachunek za pobyt. 500 zł. Zapłacił po wypłacie.

- Zapiłem i zasnąłem w rowie koło bloku. Sąsiad mnie śpiącego w nim znalazł. Podał rękę, wyciągnął z dołu. Jeszcze podprowadził do domu - opowiada Michał, bydgoszczanin. Tak naprawdę to w życiowym dole, w który wpakował się przez wódkę, znalazł się o wiele wcześniej. Nieraz był badany alkomatem. Najwięcej miał trzy promile.

Niebieskie taxi

Tak zakończyła się dla Michała pewna sobotnia dyskoteka. Wybrał się na nią niewytrzeźwiony po piątkowej imprezie. Zasnął na ławce, czekając z kumplem na pierwszy niedzielny autobus. Patrol na pijanych-śpiących się natknął. Koledzy autobusu się nie doczekali. Zostali przetransportowani niebieską taksówką, tzn. radiowozem, do izby wytrzeźwień, jak jeszcze funkcjonowała w Bydgoszczy.

Skoro o rekordach mowa: 33-latek z Elbląga miał 15,9 promili, a dawki powyżej czterech promili zagrażają życiu. Mieszkaniec Białegostoku w izbie wytrzeźwień lądował 592 razy. Pobił wynik Polski.

Szacuje się, że w Polsce już milion osób jest uzależnionych od alkoholu. Ponad połowa Polaków deklaruje, że pije okazjonalnie, natomiast co 12. badany spożywa go często. Co trzeci unika okazji do picia lub w ogóle nie pije. Tak wynika z raportu „Konsumpcja alkoholu w Polsce”, autorstwa Centrum Badania Opinii Społecznej. Nie jest tak, że pijemy wieczorami i po nocach. W Polsce sprzedaje się dziennie trzy miliony tzw. małpek, czyli małych butelek wódki. Jedna trzecia z nich jest kupowana do południa.

Sucho w kieliszku

Według analiz OECD, na jednego Polaka w wieku 15 lat i więcej przypada rocznie 11,7 litra czystego alkoholu. 35 proc. dorosłych upija się co najmniej raz w miesiącu. Wygląda na to, że na jedną okazję opróżniamy ponad 80 proc. butelki wina albo 1,5 litra piwa.
Panowie częściej dostarczają sobie procenty. Statystyczny pan Kowalski spożywa 18,4 litra czystego alkoholu rocznie, zaś pani Kowalska - 5,6 litra. Wcale nie jest tak, że z piciem częściej mają do czynienia ci ze słabszym wykształceniem. Kobiety po studiach o 62 proc. częściej się upijają.

Nie tylko lekarz czy terapeuta rozpoznają alkoholika. Pijący przechodzi fazy, które da się rozpoznać. Faza wstępna niekiedy trwa parę lat. To picie ponoć towarzyskie. Odkrywamy, że po napojach wyskokowych czujemy się lepiej. Potem zaczyna się faza ostrzegawcza. Pijący wymyśla kolejne preteksty do picia. Jak ma kaca, to go zapija. Kłopoty z pamięcią dają się we znaki. Faza krytyczna oznacza utratę kontroli nad piciem. Osoba wpada w ciąg alkoholowy. To już uzależnienie. Człowiek nie zwraca uwagi na swoje zdrowie, rodzinę, pracę. Nadchodzi najgorszy etap, faza chroniczna. Alkoholik chętnie pije w samotności, niemal na okrągło.

Potrzeba cierpliwości

Leczenie alkoholików w naszym kraju jest darmowe. Tyle, że kolejki do poradni, szpitali z oddziałami odwykowymi bądź ośrodków terapii uzależnień są gigantyczne. Czas oczekiwania na terapię często sięga nawet 2 lat.
Można leczyć się prywatnie. Przykładowo: miesięczna terapia kosztuje 8700 zł. To wersja podstawowa. Jeżeli pogłębiona, trzeba zapłacić ponad 10000. Stawki obejmują zakwaterowanie i wyżywienie, opiekę lekarzy (w tym psychiatrów) oraz psychologów.
Piwo, wino czy wódkę traktujemy jak leki na czasy zagrożenia. Teraz grozi nam pandemia. Gdy wzrasta poczucie niepewności, uaktywniają się lęki.

Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że picie alkoholu w dobie koronawirusa może zwiększać podatność na zachorowanie na SARS-CoV-2.

Osłabione siły

- Spożywanie alkoholu wpływa negatywnie na układ odpornościowy człowieka, powodując liczne szkody - wyjaśnia dr n. med. Żanna Pastuszak, neurolog z e-przychodni Telemedika.net. - Tak osłabione siły obronne organizmu gorzej radzić sobie będą z walką z patogenami, wobec czego osoba nadużywająca alkoholu jest bardziej narażona na wystąpienie groźnych powikłań na skutek zakażenia koronawirusem. Radziłabym odstawienie alkoholu na czas pandemii.

W pandemii, czy nie, nie brakuje tych, którzy nawet w pracy pokazują się z promilami. Obecnie pracodawcy nie mają prawa do samodzielnego i wyrywkowego badania trzeźwości załogi. Jeśli podejrzewają, że pracownik jest po wypiciu, mogą wezwać policję. W praktyce rzadko to robią.

Ma być po nowemu. - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii zaproponowało zmiany w Kodeksie pracy oraz Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, dotyczące badania trzeźwości pracowników - informuje Konfederacja Lewiatan. - Te zmiany wychodzą naprzeciw postulatom pracodawców, lecz niektóre szczegółowe przepisy, np. związane z niedopuszczaniem do pracy czy przechowywaniem informacji o badaniu trzeźwości, wymagają doprecyzowania.

Alejki z flaszkami

Bydgoszczanin kończy: - W PRL-u Polacy pili, bo w sklepach brakowało wszystkiego, oprócz wódki. Dzisiaj w marketach całe alejki są z butelkami. Nie umiem się nie skusić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska