Spoglądając na tabelę grupy zachodniej trudno oprzeć się wrażeniu, że wysoka - trzecia pozycja drużyny Bytovii to niewątpliwie niespodzianka pierwszej części rywalizacji w rundzie jesiennej.
Frycowe już zapłacili
Beniaminek z Bytowa początek sezonu miał katastrofalnie zły. W Częstochowie z Rakowem (0:2) i zaraz potem u siebie z Tychami (0:4) zapłacił frycowe. Ale potem z każdym kolejnym meczem drużyna się rozkręcała. W efekcie od 360 minut Bytovia pozostaje zespołem niepokonanym i plasuje się z niewielką stratą za Chojniczanką i Elaną.
- Drwiny z beniaminka są nie na miejscu - zdecydowanie ripostuje trener Grzegorz Kapica. - To już pełnoprawny drugoligowiec z takimi samymi ambicjami sportowymi, jak pozostałe zespoły.
Wydawało się, że drużyna do rozgrywek przystępowała w formule pospolitego ruszenia, stąd mógł się wziąć tak nieudany w jej wykonaniu początek rozgrywek. Ale obecnie kadra zespołu została już wzbogacona kolejnymi wartościowymi zawodnikami, więc wyniki nie mogą zaskakiwać.
Przeczytaj też: Chojniczanka zremisowała z Górnikiem [szczegóły]
Wielu starych znajomych
Dyspozytorem mocy w ekipie gospodarzy piątkowego meczu jest bezapelacyjnie Wojciech Pięta. Na przykładzie 35-letniego pomocnika najlepiej widać, że czym piłkarz starszy tym lepszy. W Bytovii nie brak także innych, dobrze znanych w regionie, zawodników. Klub pozyskał m.in. Dawida Ret-lewskiego, który z bydgoskiego Chemika trafił najpierw do Arki Gdynia a teraz pomaga skutecznie (gol w ostatnim meczu z Jarotą) beniaminkowi.
W Chojniczance pamięta się także wychowanka Patryk Laskowskiego, poza tym w ekipie rywala występuje Łukasz Wróbel (brat Marcina z Elany). Nie sposób nie wspomnieć o utalentowanych braciach: Jakubie i Michale Szałkach i bram-kostrzelnym Dawidzie Ambro-ziaku. Bytovia jawi się więc jako ciekawy i niewypalony zespół.
Na pewno Chojniczance przyjdzie dziś stoczyć twardy i zażarty bój. Trener Kapica uważnie przyjrzał się grze najbliższego rywala, ale wnioski jakie wyciągnął choćby z ostatniego meczu Bytovii z Jarotą przekaże wyłącznie podopiecznym.
Wałbrzych to już historia
W wyjątkowo krótkim mikrocyklu treningowym drużyna Kapicy koncentrowała się nad poprawieniem własnych błędów. A w meczu z Górnikiem nie brakowało zastrzeżeń.
- Na pewno nie funkcjonował tak, jak to sobie wyobrażam środek pola - spogląda krytycznym okiem szkoleniowiec. - Brakowało mi w tej strefie gry zespołowej i kombinacyjnej. Byliśmy za mało aktywni także w bocznych sektorach boiska. Ale z powodu jednego słabszego spotkania nie można w nieskończoność potępiać zawodników. Wałbrzych, to już historia. Dla mnie najważniejsze jest, że obecnie wszyscy w zespole są zdrowi i każdy chce znaleźć się w wyjściowej jedenastce.
A propos; do ostatniej chwili przed zamknięciem okienka transferowego działacze Chojni-czanki próbowali pozyskać pomocnika Łukasza Grzeszczyka z Widzewa. Ostatecznie jednak nie udało się.
W piątek w Bytowie zespołowi towarzyszyć będzie bardzo liczna grupa sympatyków drużyny. - Bez kibiców piłka byłaby koślawa. Dlatego tym bardziej będziemy walczyć twardo. O swoje - obiecuje w imieniu lidera Grzegorz Kapica.
Początek meczu o godz. 17.