Najpierw prowadził swoją firmę - Archivist Business Partner - wAkademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości- trwało to dokładnie trzy lata.
Jednak od czerwca jest panem u siebie, czyli firma jest zarejestrowana tylko na niego.
Zdążył zdobyć bazę swoich stałych klientów, cały czas dochodzą nowi, czyli jego biznes rozwija się.
A praca polega na wykonywaniu pewnych zadań, zleconych przez inne przedsiębiorstwa, czyli może być przykładem outsourcingu.
Dzięki Unii Europejskiej ma dodatkowe uprawnienie
-Idzie mi całkiem nieźle - chwali się „Pomorskiej” Dawid Witkowski. Moje wykształcenie okazało się pomocne: skończyłem historię o specjalizacji archiwistyka na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dzięki dotacji z Unii Europejskiej, od trzech tygodni mam dodatkowe uprawnienie do niszczenia firmowych dokumentów.
Są ogromne kary finansowe, a nawet można trafić do więzienia, jeśli robi się to bez uprawnień. Przedsiębiorstwa nie zdają sobie z tego sprawy.
Podstawową działalnością jego firmy jest obsługa archiwów zakładowych. Ale to nie koniec. Świadczy usługi porządkowania dokumentacji osobowo-płacowych, księgowych, technicznych, kartograficznych i audiowizualnych.
Prowadzi klasyfikacje akt. Sporządza spisy akt, zarówno w formie tradycyjnej, jak i elektronicznej. Wyodrębnia materiały niearchiwalne przeznaczone do niszczenia spośród dokumentacji, której czas przechowania upłynął. Sporządza spisy zdawczo-odbiorcze.
Oferuje kompleksową pomoc przy organizacji, zakładaniu i prowadzeniu archiwów zakładowych. Udziela informacji na temat wymogów dotyczących przekazywania akt do archiwum zakładowego, przechowywania w nim akt i także ich niszczenia.
- Dzięki takim firmom jak moja, informacje są bezpieczne - uważa Witkowski. - Ileż razy zdarzały się w naszym kraju przypadki znajdowania ważnych dokumentów na śmietnikach i to nawet takich zawierających dane osobowe. Niestety, takie są realia.

Biznes
Mądry Polak - jak to zwykle bywa - po szkodzie...
To prawo nakazuje archiwizowanie danych firm, np. dokumentów księgowych - przez 6 lat, natomiast list płac aż 50 lat. Za jego złamanie są kary finansowe.
- Firmy nie zdają sobie sprawy, jakie to jest ważne i generalnie mają bałagan w papierach - uważa Witkowski. - Problem zaczyna się w momencie, gdy wycieknie ważna informacja i trafi w niepowołane ręce, czyli wszystko odbywa się w myśl zasady „Mądry Polak po szkodzie”.
Firma torunianina Dawida Witkowskiego jest bardzo elastyczna, właściciel sam organizuje sobie czas pracy i decyduje o dniach wolnych.