Inspekcja sanitarna radzi:
Inspekcja sanitarna radzi:
- spożywać mięso drobiowe, przetwory drobiarskie i jaja poddane odpowiedniej obróbce cieplnej w temperaturze minimum 70 st. C;
- myć dokładnie z użyciem detergentu wszystkie przedmioty, które miały kontakt z surowym drobiem (deski, noże, talerze);
- pamiętać, że zamrożenie mięsa nie niszczy wirusa ptasiej grypy;
- nie dotykać, bez odpowiedniego zabezpieczenia, martwych lub sprawiających wrażenie chorych ptaków dzikich ani ubitego drobiu, a przede wszystkim dopilnować, aby nie robiły tego dzieci;
- zadbać o to, aby dzieci unikały miejsc bytowania dzikiego ptactwa, ferm drobiu oraz innych miejsc jego przetrzymywania;
- myć ręce po każdorazowym zetknięciu z ptactwem, zarówno dzikim, jak i hodowlanym i dopilnować, aby robiły to także dzieci;
- pamiętać, aby surowe mięso drobiowe nie miało styczności z innymi produktami żywnościowymi;
- przestrzegać zakazu przywozu z zagranicy żywego lub martwego ptactwa, drobiu i wyrobów drobiarskich, jaj, nieprzetworzonych piór i ich części, pierza, puchu oraz trofeów myśliwskich.
- przestrzegać zaleceń wydawanych przez przedstawicieli
inspekcji weterynaryjnej i państwowej inspekcji sanitarnej.
Mazowiecki Sanepid próbuje ustalić, do jakich przetwórni, a później sklepów trafiły indyki z ferm w powiecie płockim, na których wykryto wirusy ptasiej grypy.
Dzisiaj potwierdzono występowanie dwóch ognisk ptasiej grypy (wirus H5N1) w gminie Brudzeń w powiecie płockim - w miejscowościach Uniejewo i Myśliborzyce. Jak informuje Hilary Januszczyk z płockiego starostwa powiatowego, w piątek próbki
padłych ptaków zostały wysłane do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach.
- Dziś wiemy już na 100 procent, że mamy do czynienia z najgroźniejszą odmianą wirusa H5N1 - mówi Januszczyk.
Dwie strefy
Wszystkie indyki zostaną zagazowane - na jednej fermie jest ich 3,2 tys., na drugiej tysiąc. - Drób z tych ferm nie trafił na teren Kujawsko-Pomorskiego - informuje
Bogumiła Mikołajczak, kujawsko-pomorski wojewódzki lekarz weterynarii.
Dzisiaj wyznaczono też strefy zapowietrzoną (3 km Łrednicy) i zagrożoną (kolejne 7 km) wokół ferm w których wystąpiła choroba. Strefy te sięgają na teren woj. kujawsko-pomorskiego. W strefie zapowietrzonej znalazły się miejscowości powiatu włocławskiego: Dobiegniewo, Skoki Małe, Skoki Duże, Dąb i Dąb Polski. - Nie ma tam dużych ferm drobiu, ptactwo jest hodowane tylko w gospodarstwach rolnych - mówi Bogumiła Mikołajczak.
Natomiast w strefie zagrożonej znalazły się miejscowości powiatu lipnowskiego: m.in. Dobrzyń nad Wisłą, Trzcianka, Chalin, Michałkowo i Chudzewo. - Będziemy tam sprawdzać fermy, zdrowotność drobiu i uświadamiać właścicieli gospodarstw o rygorach sanitarnych - obiecuje Bogumiła Mikołajczak.
W obu strefach obowiązuje zakaz wypuszczania drobiu z kurników, a jego właściciele muszą zrobić wszystko, żeby nie dopuścić dzikiego ptactwa do wody i paszy.
Mieszkańcy strefy zagrożonej i zapowietrzonej dostaną ulotki mówiące o tym, jakie środki ostrożności powinni podjąć.
Gdzie jest mięso?
Nie mam na razie żadnych informacji, że mięso, które jest niebezpieczne, trafiło do sklepów województwa kujawsko-pomorskiego - mówił w sobotę o 17.00 Jerzy Kasprzak, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor sanitarny.
Ewa Lech, główny lekarz weterynarii twierdzi, że ok. 2 tys. sztuk drobiu z ferm zakażonych ptasią grypą mogło trafić do sklepów w Polsce. To ok. 6 tys. kg mięsa, z których 1 tys. kg nie zostało poddane obróbce termicznej. Ta partia miała trafić do trzech hurtowni z woj. warmińsko-mazurskiego i prawdopodobnie do sklepów. Mogła już zostać spożyta. - Ale nie ma żadnych powodów do obaw, wirus powodujący ptasią grypę u drobiu jest niebezpieczny dla człowieka tylko wtedy, gdy podlega mutacjom. Wszystko jest pod naszym nadzorem. Właśnie sprawdzamy drogę, jaką przebyło mięso, ustalamy konkretne sklepy - zapewnia Ewa
Lech.
Uspokaja też Józef Knap, główny inspektor sanitarny: - Owszem, wirus H5N1 jest potencjalnie podejrzewany o to, że przenosi się na człowieka, ale dzieje się tak jedynie w skrajnych warunkach. Np. w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie ludzie mieszkają bezpośrednio na fermach, jedzą surowe mięso. W żadnym kraju Unii Europejskiej nie było przypadku przeniesienia się wirusa na człowieka. Trzeba pamiętać, że wirus ginie poza organizmem ptaka lub podczas obróbki cieplnej.
Badani ludzie i ptaki
Jak zapowiada Ewa Lech, w najbliższym czasie będą skontrolowane tzw. gospodarstwa kontaktowe - te, w których byli ludzie wcześniej przebywający w fermach uznanych za ogniska ptasiej grypy. We współpracy z miejscowymi lekarzami weterynarii mają być też sprawdzane wszystkie inne pobliskie fermy, codziennie badany drób. Wszystko dlatego, że dziś nie można wykluczyć pojawienia się w okolicy kolejnego ogniska choroby.
- Ustalamy też osoby, które mogą być narażone na zakażenie. Jest ich 40 (21 mieszkańców powiatu płockiego i 19 z powiatu nidzickiego) - wylicza Małgorzata Czerniawska-Ankiersztejn, mazowiecki wojewódzki inspektor sanitarny.
Od niedzieli na drodze nr 62 z Włocławka do Płocka można się spodziewać utrudnień w ruchu, ponieważ na jezdni rozłożone zostaną maty dezynfekcyjne. Przejeżdżając przez nie trzeba zwolnić do 5 km na godz.
Na razie w woj. kujawsko-pomorskim nie wprowadzono zakazu wystaw drobiu, tak więc bydgoska wystawa gołębi i kur ozdobnych trwa bez przeszkód. Ale można się spodziewać, że minister rolnictwa wyda rozporządzenie zakazujące przewożenia i gromadzenia ptaków, obowiązujące w całym kraju.
Przypomnijmy: po raz pierwszy przypadki ptasiej grypy wykryto w Polsce w marcu 2006 r. w centrum Torunia. Później w Bydgoszczy (3 ogniska) i pod Grudziądzem (1 ognisko). - Wtedy wirus ptasiej grypy wykryto u dzikiego ptactwa, teraz na fermach indyków - mówi Bogumiła Mikołajczak. - To zupełnie inna sytuacja.