Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory jak Polak

Adam Willma
Wysoki płot zwieńczony zasiekami z drutu kolczastego. Więzienny dziedziniec? Teren wojskowy? Granica państwa? Nic podobnego - parking lekarzy-orzeczników.

     - To nie żadna fanaberia - twierdzi Barbara Kordylasińska kierująca zespołem orzeczników ZUS we Włocławku - Jeśli był już przypadek podpalenia samochodu, wybijania szyb, dziurawienia opon, uznano, że mamy prawo do bezpieczeństwa.
     Noga robotnika, noga urzędnika
     
Jeśli kwestia orzeczników pojawia się w publicznej debacie, to na ogół w negatywnym kontekście. Padają zarzuty skorumpowania, niekompetencji i bezdusznego obniżania wskaźników statystycznych.
     - Niesłusznie - uważa Marek Sacharuk, naczelny lekarz ZUS. - Mamy w kraju około 700 lekarzy- orzeczników. Oczywiście zdarzały się sprawy prokuratorskie, ale rzadko. Również zarzut niekompetencji jest łatwy do odparcia. Na przykład w roku 2003 od decyzji orzeczników odwołało się niespełna 9 procent zainteresowanych. Sądy zmieniły jedną trzecią decyzji, czyli zaledwie 3 procent z ogółu.
     W ciągu ostatnich pięciu lat liczba rencistów zmniejszyła się w Polsce o 700 tysięcy osób. Doktor Sacharuk twierdzi, że nie ma żadnych odgórnych nacisków na restrykcyjność orzeczeń.
     - Nie naciski przyczyniły się do tych zmian statystyk, ale nowe przepisy - twierdzi Marek Sacharuk. - Wcześniej orzekało się o grupie inwalidztwa, dziś o niezdolności do pracy zarobkowej. Te kategorie zmieniły bardzo wiele. O ile kiedyś choroba wieńcowa mogła uprawniać do III grupy, to dziś już renty nie przyznaje się automatycznie. Na nadciśnienie tętnicze cierpi w Polsce 20 procent populacji. W przypadku niektórych zawodów będzie ono uniemożliwiało pracę zarobkową, ale w wielu przypadkach tak być nie musi. Amputacja nogi u robotnika oznacza najczęściej niezdolność wykonywania pracy, ale w wypadku urzędnika czy informatyka - niekoniecznie.
     Chory człowiek Europy
     
Grupa rencistów topnieje z roku na rok, ale i tak statystyki wystawiają Polsce metryczkę najbardziej chorego społeczeństwa Europy. Według obliczeń BCC niezdolnych do pracy jest obecnie 97 na 1000 Polaków, podczas gdy wśród Węgrów liczba ta jest o połowę mniejsza. W Niemczech zaledwie 22 osoby z tysiąca zostały uznane za inwalidów. Polska dzierży też inny niechlubny prymat w zjednoczonej Europie - najmniejszego wskaźnika zatrudnienia wśród niepełnosprawnych.
     Jeśli dodać do tego najwyższy współczynnik bezrobocia, łatwo zrozumieć, dlaczego walka o rentę przybiera w Polsce często dramatyczną postać.
     - Gdyby nie widmo bezrobocia, nie byłoby takiej determinacji u ludzi starających się o świadczenia. Renta jest jednocześnie przepustką do łatwiejszego znalezienia pracy - uważa Piotr Abramek, zastępca głównego lekarza-orzecznika w Toruniu. - W ośrodkach medycyny pracy sytuacja jest odwrotna. Ludzie starają się zrobić wszystko, żeby zostać uznanymi za zdolnych do pracy, choć często zdrowie im na to nie pozwala.
     Dmuchanie badań
     
Orzecznicy zostali postawieni na pierwszej linii frontu reformy świadczeń społecznych. Od kiedy w 1997 roku rozwiązano komisje lekarskie, o przyznaniu lub odebraniu świadczenia decydują jednoosobowo ściągając na siebie gromy ze strony niezadowolonych pacjentów. Ale nie tylko.
     - Lekarz, który decyduje się na pracę orzecznika, stawia się w sytuacji pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony ściąga na siebie gniew pacjentów, a drugiej - niechęć środowiska medycznego - mówi proszący o anonimowość doświadczony orzecznik. - Pacjenci są przecież kierowani do orzeczników z konkretnych gabinetów lekarskich. Na nas spada rola zweryfikowania tego, co czytamy w zaświadczeniach, występujemy o dodatkową dokumentację albo kierujemy na dodatkowe badania. I wówczas okazuje się, że niektóre wyniki badań są zwyczajnie "dmuchane". Powinno się o tych sprawach powiadamiać prokuraturę, ale przecież każdy orzecznik pracuje dodatkowo poza ZUS-em i nie chce sobie palić mostów.
     Tym bardziej że urzędnicza praca wiąże się ze sporym stresem i nie wszyscy wytrzymują długo na ZUS-owskiej posadzie.
     - Wybrałam orzecznictwo tylko dlatego, że praca w przychodni wiązała się z ciągłymi infekcjami przenoszonymi do domu - mówi orzeczniczka z Włocławka. - Ale dłużej już nie wytrzymam; przepracuję do końca roku i wracam do gabinetu lekarskiego. Zwłaszcza w ostatnim czasie sytuacje stresowe nasiliły się w sposób trudny do zniesienia.
     Z nożem po rentę
     
Orzecznicy są zgodni, że ich praca stała się trudniejsza, od początku bieżącego roku, kiedy zobowiązano ich do przedstawiania swojej decyzji bezpośrednio pacjentowi.
     - Lekarz-orzecznik jest pracownikiem administracji, który ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje, jak każdy inny. W ten sposób oszczędzamy czas pacjentom, przyspieszamy wydanie decyzji o przyznaniu świadczenia oraz zmniejszyliśmy koszty korespondencji - wyjaśnia doktor Sacharuk.
     Lekarze po cichu przeklinają tę decyzję, bo od kiedy weszła w życie, wybuchy gniewu u niezadowolonych z treści orzeczenia pacjentów stały się codziennością. Bywa gorzej - w Bielsku-Białej wzburzony pacjent poranił orzeczniczkę nożem.
     - Ty s..., jak nie zmiękniesz, wylądujesz u Popiełuszki - usłyszał niedawno jeden z orzeczników z Włocławka.
     - Straciłem już na służbowym parkingu szybę i dwie opony, przecież to nie przypadek - mówi doktor Jacek Skrzyński. - Na wyzwiska i wybuchy gniewu nawet nie reagujemy. Sprawy o groźby karalne i tak kończą się zwykle umorzeniem.
     Doktor Jan Bieliński miał podobne doświadczenia: - Podpalono mi drzwi w mieszkaniu i wybito szybę w aucie.
     Osłuch i podsłuch
     
Równie stresujące są pomówienia: - Nie miałabym nic przeciwko temu, aby wizyta pacjenta była nagrywana, to rozjaśniłoby wiele nieporozumień. Wskutek niezrozumienia zmian w przepisach powszechnie przypisuje się nam na przemian albo nieżyczliwość, albo nadmierną życzliwość. Tymczasem orzecznik nie może spreparować żadnych dodatkowych dokumentów, a jedynie posługuje się tymi, z którymi przychodzi do niego pacjent. Łatwo więc skontrolować jego pracę i wykryć ewentualne nieprawidłowości.
     Nic dziwnego, że wiele miesięcy zajęło doktor Kordylasińskiej zapełnienie wakującego etatu pośród orzeczników. Dwa i pół tysiąca złotych na rękę nie stanowiło wielkiej pokusy. - W mniejszych ośrodkach nie jest to proste, lekarze z drugim stopniem specjalizacji mają korzystniejsze oferty - _tłumaczy szefowa orzeczników z Włocławka. _
     Stres towarzyszący wykonywaniu zawodu orzecznika będzie w najbliższych latach narastał, bo o rentę będzie coraz trudniej. Również w sądzie. Po przebadaniu pod kątem medycznym orzeczeń sądów w Łódzkiem specjaliści z ZUS stwierdzili, że około 90 procent opinii powoływanych przez sądy biegłych wykazuje nieznajomość aktualnych przepisów w dziedzinie orzekania.
     Od przyszłego roku nowe przepisy mają zmienić tę sytuację - biegli występujący w tych sprawach będą musieli posiadać specjalne uprawnienia.
     Widok kulejącego i pozbawionego jednego oka ochroniarza pełniącego straż nad włocławskim budynkiem ZUS nie powinien więc dziwić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska