Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory pomysł

Alicja Polewska
Służba zdrowia jest chora. Lekarstwem mogą być tylko pieniądze - tak twierdzą pomysłodawcy częściowej odpłatności pacjentów za usługi medyczne. Mamy płacić za poradę, wizytę u specjalisty, wypisanie recepty. Ludzie są oburzeni projektem.

     O tym, że bezpłatna służba zdrowia w Polsce to fikcja, nie trzeba przekonywać nikogo. Każdy chory choć raz musiał zapłacić za leczenie w tej czy innej formie: bo kolejka była za długa, badanie było potrzebne natychmiast, a nie za dwa miesiące albo prywatna wizyta oznaczała lepszą opiekę. Ustawowo jednak wszystko jest w porządku - każdy płaci składkę na Narodowy Fundusz Zdrowia, ma więc prawo do bezpłatnej opieki medycznej.
     Czas skończyć z fikcją, uznali pomysłodawcy kolejnej reformy finansów zdrowia - bez wpłat pacjentów chorego organizmu służby zdrowia nie da się uzdrowić. Zespołem kieruje Michał Boni, były minister pracy. A kuracja zasadza się na współuczestnictwie pacjentów w finansowaniu: wizyta u specjalisty ma kosztować 5 zł, u lekarza pierwszego kontraktu - 3 zł, wypisanie recepty - 2 zł. Z wyliczeń wynika, iż ta operacja ma dać dodatkowe 800 mln zł. Jest też drugie dno - opłaty mają ograniczyć wizyty w przychodniach tych, którzy lekarzy traktują jak partnerów do rozmowy, a poczekalnię w poradni - jak kawiarniany stolik.
     Pomysł niezły, ale
     
-Tylko nie wylewajmy dziecka z kąpielą, bo to nie jest do końca zły pomysł - oceniał lekarz I kontaktu z Torunia. - Pod warunkiem, że na tym nie skończy się reformowanie. Jako lekarz kontraktowy otrzymuję 4,68 zł na jednego pacjenta w wieku 7-64 lata. Tymczasem najtańsze badanie kosztuje 5 zł. Stawki 3 zł i 5 zł uznaję za rozsądne, z tym że powinien obowiązywać limit - opłata nie powinna przekraczać 30 zł w ciągu roku u lekarza I kontaktu i 50 zł za 10 porad specjalisty. Te opłaty być może ograniczą wcale nie tak rzadkie wizyty w przychodni ludzi zdrowych, ale samotnych, którzy lekarzy traktują jak powierników. Przychodzą, bo chcą sobie po prostu porozmawiać.
     Lekarze argumentują, że system mikropłatności wprowadzony na Słowacji już po dwóch miesiącach dał zmniejszenie o 1/5 liczby osób starszych odwiedzających lekarzy ot tak sobie.
     Wczoraj przez dwie godziny rozmawiałam z Czytelnikami na temat współpłacenia. Spośród kilkudziesięciu telefonów, które odebrałam tylko jeden był głosem za:
     - Mam 60 lat i bogate doświadczenie ze służbą zdrowia. Uważam, że pacjenci powinni płacić, ale nie w ten sposób. Przecież lekarz to nie inkasent. Z drugiej strony jest przecież spora grupa starszych i samotnych ludzi. Większość emerytów i tak wydaje pieniądze np. na wnuków. Zamiast kupować zabawkę za 9 zł, można zapłacić za wizytę u lekarza. A może zachęcić do dobrowolnych wpłat tych lepiej zarabiających? Nie ma co się oszukiwać - budżet państwa nie udźwignie służby zdrowia, musimy mu pomóc - _mówiła Irena z Bydgoszczy.
     Nie stać nas na to!
     
Przeważały jednak głosy przeciwne:
     Maria z Grudziądza: - _Chodzę do siedmiu specjalistów. Po 10 latach zabrano mi rentę, bo ponoć ozdrowiałam. Nie stać mnie teraz na leki, lada dzień nie będzie mnie stać nawet na wejście do gabinetu.

     Wielu moich rozmówców zwracało uwagę, ba - podawało dokładne wyliczenia, ile to odprowadzili w ciągu całego swojego zawodowego życia na ubezpieczenie zdrowotne. - Mam 60 lat i tylko raz byłem w szpitalu - opowiadał Józef z Włocławka. - Choruję na kręgosłup i serce. Stać mnie na wykupienie w miesiącu tylko jednej recepty - albo na serce, albo na plecy.
     W podobnym tonie wypowiadał się Mieczysław Wieczorek z Bydgoszczy: - Nie mam małej renty, ale opłaty za leki przyprawiają o ból głowy.
     Jak leczyć?
     
Nie brakowało też pomysłów na uzdrowienie służby zdrowia.
     Maria z powiatu włocławskiego: - Przestać dopłacać do gabinetów prywatnych, które zakontraktowały usługi w NFZ. _Joachim Hinze z Bydgoszczy upatruje źródła pieniędzy w racjonalnie wykorzystywanej aparaturze medycznej. - _Dlaczego tomograf czy USG pracują tylko w godz. 8.00-15.00? Po co powiatowe szpitale kupują drogi specjalistyczny sprzęt, którego później nikt nie potrafi obsługiwać? A przetargi na sprzęt - kupowany jest tani aparat, ale nikt nie zwraca uwagi na to, ile kosztuje obsługa, części czy odczynniki.
     - Skąd pieniądze na służbę zdrowia? Proszę bardzo: należy przestać dofinansowywać kościoły, wycofać wojska z Iraku, nie kupować F-16 i na cholerę nam ta Unia?! Mało będzie? No to jeszcze trzeba obłożyć podatkiem wszystkie towary z importu, które mogłyby konkurować z naszymi i dołożyć podatek wszystkim marketom - sypał pomysłami finansowymi Zygfryd Śmierzchalski z Bydgoszczy.
     Mocne słowa
     
- Pomysłodawca niech idzie do dobrego lekarza od głowy! Gdzie są moje pieniądze, które przez całe życie płaciłem na lekarzy?! Najpierw niech państwo rozliczy się ze składek zdrowotnych, potem niech szuka nowych źródeł finansowania w naszych kieszeniach. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie się poderwać, zaśpiewać "Wyklęty powstań ludu ziemi" - przekonywał Wład Golbowicz z Bydgoszczy.
     Karol Marciniak z Nakła uważa, że przede wszystkim należy amputować administracyjny balast w służbie zdrowia. - Wiem, co mówię, bo tak zrobiliśmy w naszym zakładzie pracy i dzięki temu nadal istniejemy.
     Wśród dzwoniących przeważali emeryci. Z troską mówili o bezrobotnych. - A może Ministerstwo Zdrowia wyda rozporządzenie o obowiązku eutanazji ludzi po 70. i bez pracy? To koszt jednej tabletki i czarnego worka na zwłoki. Jak żyć, kiedy kostka masła kosztuje już 2,50 zł? A za lekarza mamy płacić 5 zł? - płakały w słuchawkę starsze panie z Inowrocławia, Włocławka, Grudziądza.
     - Politycy zatracili kontakt z rzeczywistością. Nasze państwo jest mocne wobec najsłabszych i bezsilne wobec bogaczy - _uważa Urszula z Brodnicy. Za pomysł o opłatach dostało się całemu rządowi i premierowi w szczególności. - On jest z lewicy?! Ta partia powinna się nazywać Sojusz Ludzi Dobijania! - gorączkował się Jan z Grudziądza.
     Najwięcej kontrowersji wzbudziła cena recepty. - _Wnuk musi pić specjalne mleko. Na receptę można wykupić tylko dwie puszki, które wystarczają na pięć dni
- wyliczała Krystyna Piwecka z Turu. - Łatwo policzyć, ile dodatkowo przyjdzie nam wydać.
     Telefonów było dużo więcej. Bardzo dziękuję za wszystkie uwagi i spostrzeżenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska