Get Well w ostatnich trzech sezonach tylko raz pokonał wrocławian. W 2015 roku był remis, a kibice ten mecz powinni pamiętać z latającego motocykla Taia Woffindena, w poprzednim sezonie maszerujący po zwycięstwo w rundzie zasadniczej wygrali na Motoarenie 49:41.
Jedyny wyjątek to sezon 2016 i pogrom gości 60:30, to było wówczas najwyższe zwycięstwo "Aniołów" w sezonie. Swój ostatni komplet punktów w barwach "Aniołów" wywalczył wówczas Chris Holder. Teraz także jego nazwisko wzbudza najwięcej emocji wśród toruńskich kibiców.
Australijczyk nie pojechał w pierwszym meczu w Gorzowie. Teraz żużlowiec wreszcie może opuścić Wielką Brytanię. W czwartek pojawił się na treningu i zapowiada walkę o miejsce w składzie "Aniołów".
Australijczyk wraca do sportowego życia po osobistych perypetiach. - Speedway nie jest moim cały życiem. To moja praca, którą bardzo lubię wykonywać. Nie jest jednak najważniejsza, gdy całe moje życie przewraca się do góry nogami. Ostatnie półtora roku było dla mnie bardzo złe, nie byłem w stanie podejmować wysiłku, z wielu rzeczy rezygnowałem. Po prostu nie byłem sobą - opowiadał kilka dni temu.
Więcej o życiowej sytuacji Australijczyka TUTAJ>>>
Holdera nie ma w awizowanym składzie Get Well Toruń na mecz z Betardem Wrocław. Jacek Frątczak może jednak wprowadzić dwie zmiany. Najbardziej prawdopodobna, to wstawienie Australijczyka za Grzegorza Walaska.