Szum wokół zmodyfikowanego herbu Torunia zaczął się po zorganizowanym przez nacjonalistów marszu ku czci żołnierzy wyklętych. Zdjęcia z przerobionym znakiem miasta pojawiły się wówczas na Facebooku; można je też znaleźć na stronie nacjonalistycznego ugrupowania: inicjatywa14.
Przeczytaj także: Ulicami Torunia przeszedł marsz Narodowego Odrodzenia Polski [zdjęcia]
Przeróbek jest kilka: na niektórych z nich toruński anioł zamiast tradycyjnej tarczy herbowej trzyma tarczę z angielskojęzycznym hasłem "Dobranoc, lewico". Slogan - razem z wizerunkiem dwóch sylwetek - jest wariacją na temat antyfaszystowskiego pierwotnie hasła "Dobranoc, biała dumo".
Ale są też grafiki, na których herb miasta pojawia się w niezmienionej formie - nieznacznie tylko zasłonięty pieczątką ze wspomnianym już hasłem.
Inicjatywa nie zwróciła się do urzędu miasta z prośbą o pozwolenie na wykorzystanie herbu; magistrat więc postawił sprawę jasno: takie użycie znaku jest bezprawne i zapowiedział interwencję.
Ale po kilku dniach zaczęły się problemy.
Herb czy nie herb?
Pierwszy, podstawowy problem: brak kontaktu. Miejscy prawnicy przygotowali pismo wzywające do usunięcia zmodyfikowanego herbu, ale nie wiedzą, gdzie je wysłać - na portalu brak adresu. Nie da się też Inicjatywy odnaleźć w Krajowym Rejestrze Sądowym - jej członkowie sami zresztą piszą na swojej stronie, że nie mają osobowości prawnej. - Próbujemy skontaktować się z nimi przez Facebooka - przyznaje Aleksandra Iżycka, rzecznik prasowa magistratu.
Ale to niejedyny kłopot. Członkowie Inicjatywy Narodowej bronią się bowiem na swoim portalu: "Konia z rzędem temu, kto wskaże gdzie takowy herb się znajduje" - czytamy. "Owszem, jest coś, co jest jedynie jego stylizacją. Poza tym przepisy prawa (...), stoją na stanowisku, że nie można zakazać używania herbu, gdyż jest to symbol wspólnoty obywateli określonego terytorium".
Naukowcy z wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przyznają jednak, że grafika jest tak zbliżona do toruńskiego herbu, że trudno nie kojarzyć jej z tym znakiem. I o ile przy niektórych przeróbkach można mieć wątpliwości, to są też takie grafiki, na których jest sam herb.
Wyrok kontra wyrok
Narodowcy powołują się jednak na szereg innych przepisów: podkreślają, że herbu nie dotyczy ustawa o prawie autorskim, a jako koronny argument przytaczają wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2009 roku. Ten orzekł wówczas, że rada gminy nie może umieszczać w swoim statucie przepisów normujących zasady i warunki używania herbu.
Co na to specjaliści? - Wyrok NSA jest tylko interpretacją przepisów prawa, nie ma mocy powszechnie wiążącej - zauważa prof. Agnieszka Skóra z katedry prawa administracyjnego UMK. - Można zawsze znaleźć inny wyrok, odmienny.
Taki wyrok (niejeden) znalazł Łukasz Wajnert, wolontariusz z Portalu Organizacji Strażniczych watchdog.org.pl. Razem z Tomaszem Nowakiem przez kilka miesięcy zajmował się problemem wykorzystania herbów i innych symboli gminnych. - Pisząc raport, konsultowaliśmy się z prawnikami - mówi. - Okazuje się, że orzecznictwo dotyczące tego problemu jest niejednoznaczne.
Zgadzają się z tym też inni prawnicy z toruńskiego uniwersytetu, którzy podkreślają, że trudno będzie znaleźć ścieżkę administracyjno-prawną odpowiednią do obrony herbu. Wskazują jednak na inny aspekt: - Wykorzystanie go na potrzeby skonstruowania innych znaków towarowych lub rozpoznawczych może być przedmiotem ochrony dóbr osobistych. Jeśli oczywiście godzi w te dobra - zauważają.
Na tę samą furtkę zwraca uwagę Łukasz Wajnert: - Jest to wyjście. Ale jeżeli uznać herb za dobro osobiste, to gmina musiałaby najpierw udowodnić, że zostało ono naruszone. Jednak o tego typu sprawach każdorazowo decyduje sąd. Moim zdaniem dostęp do herbu powinien być jednak nieograniczony - choć rzeczywiście może to czasem powodować nadużycia.
Czytaj e-wydanie »