W piątek, 19 maja na ul. Kochanowskiego znaleziono rozkładające się ciało noworodka. Zwłoki znalazł w mieszkaniu mąż matki dziecka. Potem zostały one wyniesione pod drzewo przed blokiem. - Jak policjanci ruszyli worek, to był taki fetor, że musiałem odejść, bo zrobiło mi się niedobrze - mówi jeden z mieszkańców osiedla ( nie chce nazwiska w gazecie).
Biegły, który przeprowadzał sekcję zwłok ustalił, że dziecko miało od pięciu do sześciu miesięcy. - Płód nie był zdolny do samodzielnego życia. Kościostan nie został uszkodzony. Płci niestety, nie udało się ustalić. Doszło do przedwczesnego poronienia co najmniej rok, jak nie wcześniej - powiedział nam po sekcji zwłok Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp.
Kobieta w zeznaniach przyznała się, że poroniła kilka lat wcześciej.
Mieszkańcy są zdruzgotani tym, co się wydarzyło. - Ona w ogóle nie ma sumienia, jak wróciła po przesłuchaniu to, jak gdyby nigdy nic, piła z dwoma mężczyznami na ławce - mówi wanda Ogorzałek,mieszkanka sąsiedniej klatki budynku, w którym znaleziono ciało dziecka.
Czytaj też: W Słubicach znaleziono zwłoki noworodka