W Wodzisławiu pod mostem przy ulicy Kolejowej znaleziono dolną połowę ludzkiego ciała – sądząc po butach – należącego do kobiety, choć pewność dadzą wyniki badań w tym tygodniu. Prokuratura w Wodzisławiu ma teraz trudne zadanie: ustalenia, czy mamy do czynienia z makabrycznym morderstwem czy nieszczęśliwym wypadkiem. No i najważniejsze jest teraz ustalenie tożsamości ofiary.
CZYTAJCIE TEŻ:
Makabra w Wodzisławiu: Części człowieka znalezione przy rzece. Czy to zaginiona kobieta?
Makabra w Wodzisławiu: Części człowieka znalezione przy rzec...
Nie ma uszkodzeń mechanicznych
Szczątki, w daleko posuniętym rozkładzie, badają obecnie biegli z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo-Lekarskiej w Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Jak udało nam się ustalić, plotka krążąca w mieście, jakoby kobietę ktoś przeciął piłą mechaniczną, można włożyć między bajki. Na ciele nie ma śladów uszkodzeń mechanicznych.
– Wstępnie biegli wykluczyli mechaniczne uszkodzenia ciała, natomiast zauważono ślady, które mógł zostawić pies lub inne zwierzęta – wyjaśnia prowadząca śledztwo prokurator Agnieszka Cisowska z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Nie ma także mowy o przecięciu przez pociąg – co również brano pod uwagę.
Wiele odpowiedzi dadzą badania DNA, a także toksykologiczne, na zawartość choćby alkoholu.
- Śledztwo idzie w kierunku tzw. nagłego zgonu, choć jest jeszcze wiele pytań, na które przyjdzie odpowiedzieć. Do kogo należy ciało? Wstępnie śledczy wytypowali, iż może to być zaginiona 63-letnia Alicja Sz., po której ślad zaginął w styczniu 2016 roku. To jedyna osoba z terenu miasta, która widnieje na liście zaginionych. Śledczy pobrali materiał DNA – wymaz z policzka – jej syna - dodaje prokurator Agnieszka Cisowska.
Kto przeniósł ciało nad rzekę?
– Badania idą obecnie dwutorowo, jedni eksperci zajmują się maceracją kości, by potwierdzić płeć, natomiast druga grupa pobrała z kości i tkanki miękkiej materiał, by stworzyć profil DNA, który będziemy wykorzystywać w późniejszym czasie do badań identyfikacyjnych i porównamy do profilu DNA kobiety zaginionej z terenu Wodzisławia – dodaje pani prokurator.
Co stało się z drugą połową ciała, po której nie ma śladu? Zabrał ją nurt rzeki Leśnica? No i jak szczątki znalazły się pod mostkiem, niedaleko ruchliwej ulicy Witosa – skoro teren jest sprzątany przynajmniej raz na kwartał i nie ma możliwości, by ich nie zauważono? Ktoś podrzucił zwłoki? Przeciągnęły je psy?
– Na te pytania nie ma jeszcze odpowiedzi, za wczesny etap – wyjaśniają w prokuraturze.
– Pod tym mostkiem co chwila bezdomni urządzają imprezy, tu nie jest bezpiecznie, wiele razy prosiliśmy o interwencję służby mundurowe. Imprezują, śmieci zostawiają – mówi nam mieszkanka pobliskiego domu, prosząc o anonimowość. Przepołowione ciało znaleźli pracownicy Służb Komunalnych Miasta, którzy sprzątali w tym miejscu dzikie wysypisko.
Podobne makabryczne odkrycia zdarzają się – choć niezwykle rzadko – w całej Polsce. Dokładnie rok temu w Chorzowie przechodzień zauważył na ul. 3 Maja leżące na chodniku ciało mężczyzny pozbawione głowy. Okazało się, że to był makabryczny finał samobójstwa. Mężczyzna przywiązał do balkonu linkę alpinistyczną, pętlę założył na szyję i wyskoczył – siła była tak duża, że doszło do dekapitacji.
CZYTAJCIE TEŻ:
Chorzów: przechodzeń na ulicy znalazł... zwłoki bez głowy
W lutym 2016 roku mieszkańcy na warszawskim Żoliborzu odkryli w spalonym mieszkaniu ciało bez głowy – sprawa jest wyjaśniana, w grę wchodzi motyw kryminalny. Natomiast pod koniec maja ubiegłego roku w Jeziorze Pilchowickim koło Jeleniej Góry wyłowiono zwłoki mężczyzny pozbawione głowy – zagadka do dziś nie została rozwiązana.
ZOBACZCIE FILM: ostatni odcinek naszego cyklu „Noga z gazu"