Na miejscu wciąż pracuje ekipa śledczych pod nadzorem prokuratora i nie ma oficjalnych informacji. Z naszych ustaleń wynika, że ok. godz. 9.00 ekipa firmy spod Lipna, wynajęta do remontu części "bliźniaka" przez dwoje właścicieli, nie mogła dostać się do domu.
- Pukaliśmy, pies szczekał, nikt nie otwierał. Pracujemy tu od trzech tygodni - opowiada Mariusz Ferszt. - Zajrzeliśmy przez szybkę w drzwiach i zobaczyliśmy wiszącego mężczyznę.
Zarówno on, jak i towarzyszący mu Andrzej Wilkanowski są wstrząśnięci. - To byli bardzo mili, spokojni ludzie. Chyba nie mieli problemów finansowych. Wszystko, czego potrzebowaliśmy do remontu, kupowali sami, od ręki. To straszne, co się stało.
Ciechocinek. Zwłoki kobiety i mężczyzny w jednym z domów
W domu był nie tylko martwy mężczyzna, ale także kobieta. Podobno leżała w piżamie ze związanymi na piersi rękami, ze sznurem czy kablem wokół szyi. Nie są to jednak informacje oficjalne. To wersja przekazywana z ust do ust na ulicy.
- Znałem ich tylko z widzenia. Miesiąc, może dwa miesiące temu wprowadzili się do tego domu. Dom długo był wystawiony na sprzedaż. Ci ludzie przyjechali z Łodzi, ale nigdy z nimi nie rozmawiałem - mówi Stefan Lemparty, sąsiad z budynku po drugiej stronie ulicy. To do niego przybiegli wstrząśnięci pracownicy firmy budowlanej, by zadzwonił po pogotowie i policję.
Inni sąsiedzi też nic nie potrafią powiedzieć o osobach, które niedawno sprowadzili do "bliźniaka" - Nie znaliśmy ich, z nikim nie rozmawiali - mówią. Określają ich jako osoby "po pięćdziesiątce". - Ona taka elegancka, efektowna blondynka, on wysoki, szpakowaty.
Artur Kołodziejski, szef Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie Kuajwskim na razie się nie wypowiada: - Wciąż trwają czynności. Poczekajmy na pełne informacje.
Czytaj e-wydanie »