Kobieta jest bezrobotna, a do tego bezdomna. Z rodziną kontakt straciła ponad 10 lat temu. Koczowała m.in. w pustostanach. Żyje z tego, co jej pomoc społeczna przekaże. Pracownicy socjalni chcieli ją wspierać inaczej, niż jedynie finansowo, ale ona do współpracy - delikatnie mówiąc - chętna nie była.
O schronisku słyszeć nie chciała. Często za to piła. Często, z kim popadnie.
Bydgoszczanka oficjalnie samotna, często też zmieniała partnerów. Urodziła pięcioro dzieci. Każde trafiło do nowej rodziny, bo ona nie potrafiła i nie chciała zapewnić dzieciom ani dachu, ani niczego innego. Ojcowie dzieci - też nie.
Gdy szósty raz zaszła w ciążę, z kolejnym mężczyzną, postanowiła zamieszkać niedaleko rudery, w której on mieszkał. Tłumaczyła, że do partnera nie wprowadzi się, bo u niego jest ciasno. Wprowadziła się więc do dawnego szaletu na Okolu. To było niecałe dwa lata temu.
Przypominamy tę sprawę: 32-letnia bydgoszczanka w ciąży mieszkała w ubikacji
Tuż przed porodem kobieta trafiła do ośrodka, ale gdy urodziła, znowu opuściła i dziecko, i placówkę. Szybko poznała następnego konkubenta. Pomieszkiwała u niego. Potem znowu była bezdomna.
Do antykoncepcji nikt nie może jej zmusić, ale można zdecydować o przymusowym umieszczeniu kobiety w specjalistycznym ośrodku. I tego bydgoscy socjalni dopięli.
Czytaj też: Bydgoszcz. Ciężarna mieszkała w ubikacji
Czytaj e-wydanie »