Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co rusz miałem szyte ręce. Taki fach - opowiada toruński szklarz

Ewelina Sikorska
Piotr Liczmański zdobył mistrzowski tytuł mając 24 lata: - Przez trzy dni jeździłem na egzaminy do Bydgoszczy
Piotr Liczmański zdobył mistrzowski tytuł mając 24 lata: - Przez trzy dni jeździłem na egzaminy do Bydgoszczy ES
- Pokręcona historia. Tata skończył szkołę organistów, a zabrał się za szklarstwo - wspomina Piotr Liczmański, rzemieślnik z toruńskiej starówki.

W młodości ten torunianin marzył o posadzie elektronika. Dzisiaj prowadzi własny zakład szklarski.

- Poszedłem w ślady ojca, Franciszek miał na imię - opowiada Piotr Liczmański. - Mój tata, rocznik 20, był niesamowitym człowiekiem. Jego życiorys nadawałby się na scenariusz filmowy. Kształcił się w Pelplinie na organistę, ale w latach 50. stracił na pewien czas głos, mówił niemal szeptem. Dostał pracę w toruńskim urzędzie i równocześnie grał u Jezuitów. Za komuny to było nie do pomyślenia. O tym, że tata każdego ranka uczestniczy we mszy i dlatego spóźnia się kwadrans do pracy, wiedział tylko przewodniczący rady miejskiej. Na szczęście milczał. Jak to w PRL-u, tatę za wszelką cenę chcieli zwerbować do partii. Nie dał się.

Czytaj także: Album toruński. Fryzjerstwo? To nasza wspólna pasja

To był złoty interes!

W latach 60. Franciszek Liczmański zaczął jeździć po podtoruńskich miejscowościach. Oprawiał obrazy.

- Ależ z tego były pieniądze! - dodaje pan Piotr. - Ludzie nawet ratalnie płacili za oprawy. Klientów tata miał bez liku. Złoty interes. Wyszło tak, że za szklarstwo zabrał się także mój brat.

Stefan Liczmański mistrzowski tytuł zdobył w grudniu 1968 roku. Jego tata ... pięć lat później. - Zgadza się, to nie pomyłka - uśmiecha się pan Piotr. - Po prostu tata był samoukiem, dość długo pracował bez kwalifikacji. Dopiero potem zrobił mistrza. Można powiedzieć, że naukę fachu rozpocząłem u brata, a skończyłem u taty. Ojciec odszedł od nas mając 83 lata. Wiek zrobił swoje.

Wiadomości z Torunia

Żeby zdobyć upragniony tytuł mistrza, 24-letni Piotr musiał zrobić ramę do ośmiokątnego obrazu. Szklił też okna, zrobił akwarium. Z powodzeniem.

- Początkowo zajmowałem się głównie oknami. Dzisiaj oprawiam lustra i obrazy, przyjemna robota - wskazuje na zakładową ścianę. - Jestem schorowany, musiałem więc przerzucić się na lżejsze rzeczy.

Wstawiał szyby w fortach

Najciekawsze zlecenia szklarza?

- Chyba rzeźnie, winiarnie - odpowiada pan Piotr. - Trzeba było też wstawić na zimę szyby w toruńskich fortach: I, IV i VII. Mój fach bardzo się zmienił - przecież kiedyś wszystko było skrupulatnie wydzielane. Także szkło. Na kwartał dostawałem go tak mało, że starczało zaledwie na mały domek jednorodzinny! Ale cóż, trzeba było sobie jakoś radzić. Szkło przywozili dźwigiem, musieliśmy sami tachać ciężkie skrzynie. A dzisiaj? Zamawiam dokładnie tyle, ile potrzebuje. Potem wszystko wnoszą panowie.

Najpierw pan Piotr pracował w rodzinnym zakładzie przy ulicy Broniewskiego w Toruniu. 1981 rok przyniósł duże zmiany - na świat przyszła jego córka. Założył też własny biznes. Zakład szklarski przy Strumykowej prowadzi do dzisiaj.

Przesądy? Bzdura

Wyuczył czterech rzemieślników, w tym dwóch siostrzeńców.

- Ale syn wybrał inną drogę. Mieszka w Niemczech, pracuje w Holandii - dodaje pan Piotr. - Za granicą jest też córka, która wyszła za Holendra. Rodzinnej tradycji nie kultywują, ale grunt, że sobie radzą. W dzieciństwie co moment przybiegali do pracowni. Daleko nie mieli, mieszkaliśmy przy Szerokiej. Wszędzie szkło, ale dzieciaki nigdy sobie nic poważnego nie zrobiły. Jak jest ze mną? Oj, nie zliczę, ile szkła już poszło. Bywa że jest miesiąc bez stłuczenia, a za moment, co rusz, coś leci z hukiem. Nie ma szklarza, który nie zaliczył szycia na pogotowiu. A gdyby za każde zbite lusterko faktycznie przypadało siedem lat nieszczęścia, miałbym dożywocie.

Jak na szklarza przystało, pan Piotr zna produkcję szkła od podszewki. Gościł w sandomierskiej hucie, bywał również w Piotrkowie Trybunalskim.

Swój fach zna tak dobrze, że egzaminował uczniów: - Surowy nie byłem. A skąd! Często nawet pomagałem młodzieży. Bo po co ludziom bruździć, życie utrudniać? Przynajmniej mogę dziś spokojnie spojrzeć w lustro.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska