https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co się stanie gdy ktoś podrzuci odpady na twoją działkę? Ważne stanowisko rzecznika praw obywatelskich

xawi
Metodą na pozbycie się niebezpiecznych odpadów coraz częściej są podpalenia
Metodą na pozbycie się niebezpiecznych odpadów coraz częściej są podpalenia Dariusz Gdesz
Ktoś podrzucił niebezpieczne odpady na twoją działkę? Do niedawna oznaczać to mogło bankructwo. Ale jest szansa na zmianę.

Sprawie orzeczenia jednego z Wojewódzkich Sądów Administracyjnych przyjrzał się Rzecznik Praw Obywatelskich.

139 tys. zł na rachunku

Rzecz dotyczy nielegalnych odpadów niewiadomego pochodzenia, odkrytych przez inspektorów ochrony środowiska. Były to beczki z chemikaliami, elementy samochodowej tapicerki oraz lodówka. Wszystkie odpady znaleziono na nieutwardzonej działce. Z części beczek chemikalia wyciekły już do gruntu. Inspektorzy ocenili, że pozostawienie odpadów grozi zanieczyszczeniem wody pitnej.

W tej sytuacji burmistrz nakazał właścicielce działki wydał decyzję o zastępczym usunięciu odpadów. Koszt całej operacji oszacowano na około 130 tys. zł. Sęk w tym, że właścicielka jest osobą niezamożną i nie była w stanie zapłacić rachunku za utylizację odpadów, które składowane na działce bez jej zgody i wiedzy przez jej syna.

Władający ziemią zawsze winny?

RPO przyznał w skardze, że zgodnie z ustawą o odpadach władający powierzchnią ziemi jest domniemanym posiadaczem odpadów znajdujących się na nieruchomości. "Przyjmuje się, że wprowadzone przez ustawodawcę domniemanie zdejmuje z organów prowadzących postępowanie obowiązek dociekania z urzędu, kto był wytwórcą odpadów" - zaznaczył prof. Marcin Wiącek. "Nie oznacza to jednak, że postępowanie dowodowe może się w każdych warunkach ograniczyć do ustalenia władającego powierzchnią ziemi"

Zdaniem rzecznika, właściciel działki odpowiada za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów.

Tymczasem w badanej przez sąd sprawie "burmistrz błędnie przyjął, że funkcjonowanie domniemania prawnego stanowi w istocie przerzucenie na władającego powierzchnią ziemi ciężaru ustalenia rzeczywistego posiadacza odpadów".

Polecamy

Odpowiedzialność. Jedynie, gdy nie uda się znaleźć sprawcy

Rzecznik zaznaczył, że w momencie wydawania decyzji o usunięciu odpadów znane były już akta śledztwa w którym zarzuty postawiono synowi właścicielki działki. Mimo tego burmistrz zaniechał przeprowadzenia dowodów z dokumentów, które znalazły się w jego posiadaniu.  Ograniczył  się do prostego wskazania, że ustalono „sprawcę" nielegalnego zdeponowania odpadów. Uznał, że to uczestniczka  postępowania powinna „wykazać, a nie wskazać" inny odpowiedzialny za usunięcie odpadów podmiot.
W sprawie karnej w czerwcu ubiegłego roku sformułowano akt oskarżenia. "Rozstrzygnięcie w tych warunkach sprawy poprzez nakazanie usunięcia odpadów uczestniczce postępowania należy określić jako co najmniej przedwczesne" - ocenił prof. Wiącek. „Władający powierzchnią ziemi odpowiada bowiem za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Julia
Z tymi odpadami to czasami takie historie się słyszy, że aż strach pomyśleć. Szkoda, że nie każdy dba o ekologię w taki sposób, jak trzeba. Segregacja jest prosta, ale żeby "zmusić" do niej więcej osób można postawić specjalne dyspensery, np. firmy Ecosorting, które będą wydawały oznakowane worki na śmieci.
P
Pomorzanin
I takie prawo funkcjonuje od lat. Prawo które zamiast chronić z urzędu obywatela tak po prawdzie przyczynia się do wzrostu przestępstw z odpadami w tle. Bo jeśli ktoś komuś zapłaci za usunięcie 1 wypełnionego tira odpadów, a ten kto ma to usunąć po cichu w nocy zwali to na prywatną odludną działkę to z problemem i kosztami zostaje tylko właściciel działki, choć może o tym kompletnie nic nie wiedzieć i nie mieć z tym nic wspólnego. Opisany w artykule przypadek jest o tyle inny że jest syn który de facto te odpady sprowadził więc winny nijako jest. A co z innymi przypadkami gdzie nie ma sprawcy tego że zrzucono odpady na czyjąś ziemię? Wówczas właściciel może się pożegnać ze spokojnym życiem. Swoją drogą tu w artykule jest napisane: "Władający powierzchnią ziemi odpowiada bowiem za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów" ale jak ktoś zrzuci odpady na tereny Gminne, to Gminy przerzucają się pismami ze Starostami lub Wojewodami w czyich kompetencjach leży usunięcie tych odpadów. A tu przecież przepis taki prosty i czytelny... Prawda taka że każda firma powinna obowiązkowo deklarować pod groźbą wysokich kar pieniężnych jakie i ile odpadów produkuje na skutek prowadzonej przez siebie działalności i idąc dalej powinien być system elektroniczny obiegu odpadów, tak żeby na każdym etapie był ktoś odpowiedzialny za ich posiadanie. Na końcu powinna być firma która je utylizuje i rejestruje ile z nich spalono, zeskładowano lub przeznaczono na recykling. i to wszystko tonażowo powinno się zgadzać, ile weszło ile zostało spalone itd. Ale u nas łatwiej skazać zwykłego zjadacza chleba niż bawić się w szukanie winnego i tworzyć kosztowny system.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska