Sprawie orzeczenia jednego z Wojewódzkich Sądów Administracyjnych przyjrzał się Rzecznik Praw Obywatelskich.
139 tys. zł na rachunku
Rzecz dotyczy nielegalnych odpadów niewiadomego pochodzenia, odkrytych przez inspektorów ochrony środowiska. Były to beczki z chemikaliami, elementy samochodowej tapicerki oraz lodówka. Wszystkie odpady znaleziono na nieutwardzonej działce. Z części beczek chemikalia wyciekły już do gruntu. Inspektorzy ocenili, że pozostawienie odpadów grozi zanieczyszczeniem wody pitnej.
W tej sytuacji burmistrz nakazał właścicielce działki wydał decyzję o zastępczym usunięciu odpadów. Koszt całej operacji oszacowano na około 130 tys. zł. Sęk w tym, że właścicielka jest osobą niezamożną i nie była w stanie zapłacić rachunku za utylizację odpadów, które składowane na działce bez jej zgody i wiedzy przez jej syna.
Władający ziemią zawsze winny?
RPO przyznał w skardze, że zgodnie z ustawą o odpadach władający powierzchnią ziemi jest domniemanym posiadaczem odpadów znajdujących się na nieruchomości. "Przyjmuje się, że wprowadzone przez ustawodawcę domniemanie zdejmuje z organów prowadzących postępowanie obowiązek dociekania z urzędu, kto był wytwórcą odpadów" - zaznaczył prof. Marcin Wiącek. "Nie oznacza to jednak, że postępowanie dowodowe może się w każdych warunkach ograniczyć do ustalenia władającego powierzchnią ziemi"
Zdaniem rzecznika, właściciel działki odpowiada za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów.
Tymczasem w badanej przez sąd sprawie "burmistrz błędnie przyjął, że funkcjonowanie domniemania prawnego stanowi w istocie przerzucenie na władającego powierzchnią ziemi ciężaru ustalenia rzeczywistego posiadacza odpadów".
Polecamy
- Tak wyglądał Toruń w latach 90. na zdjęciach Alicji Piotrowskiej!
- Festiwal Tofifest w Toruniu. Filmowe nagrody, seanse i spotkania z gwiazdami kina
- Dlaczego kustosz okradał muzeum w Toruniu? "Zostałem sam z trójką dzieci"
- Tak oszukuje gastronomia latem, także w Kujawsko-Pomorskiem. Kto zaliczył wpadki?
Odpowiedzialność. Jedynie, gdy nie uda się znaleźć sprawcy
Rzecznik zaznaczył, że w momencie wydawania decyzji o usunięciu odpadów znane były już akta śledztwa w którym zarzuty postawiono synowi właścicielki działki. Mimo tego burmistrz zaniechał przeprowadzenia dowodów z dokumentów, które znalazły się w jego posiadaniu. Ograniczył się do prostego wskazania, że ustalono „sprawcę" nielegalnego zdeponowania odpadów. Uznał, że to uczestniczka postępowania powinna „wykazać, a nie wskazać" inny odpowiedzialny za usunięcie odpadów podmiot.
W sprawie karnej w czerwcu ubiegłego roku sformułowano akt oskarżenia. "Rozstrzygnięcie w tych warunkach sprawy poprzez nakazanie usunięcia odpadów uczestniczce postępowania należy określić jako co najmniej przedwczesne" - ocenił prof. Wiącek. „Władający powierzchnią ziemi odpowiada bowiem za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów”.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
