Dziś (21.10) o godzinie 7.00 mały Oluś był pierwszym w kolejce pacjentem na salę operacyjną.
Wierzę, że z sali operacyjnej wyjdzie bez stabilizatora - napisała na Facebooku jego mama. Kilka minut przed godziną 10.00 mama ogłosiła dobrą nowinę: Jesteśmy już bez stabilizatora.
Stabilizator w kościach miednicy chłopca, jak przekazywał toruńskim "Nowościom" doktor Leopold Gibas, koordynujący oddział dziecięcej ortopedii, był konieczny po operacji. W jakiś sposób hamował proces rehabilitacji.
Przełomowym dniem dla Olka, jego rodziców i medyków był też miniony piątek. "Dziś stawiamy Olka na nogi" - powiedział na porannym obchodzie lekarz. I faktycznie! W piątek chłopiec był pionizowany, jak to określają medycy. Z pomocą fizjoterapeuty stanął na nogi. Radość rodziny i całego personelu, kibicującego dziecku, była ogromna.
Przypomnijmy, chłopiec wypadł z okna mieszkania znajdującego się na 11. piętrze jednego z wieżowców na toruńskiej Skarpie. W czasie nieobecność mamy, Oluś wszedł na krzesło i otworzył okno.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
