Wczoraj znowu próbowały porozumieć się z dyrektorem szpitala Waldemarem Szczepańskim. - Rozmowa była krótka, trwała zaledwie osiem minut. Dyrektor powiedział, że nie zmieni stanowiska - informuje pielęgniarka Grażyna Kozłowska.
Protestujące kobiety też nie zamierzają ustąpić. - 11 z nas musiało iść na zwolnienie lekarskie z powodu złego stanu zdrowia wywołanego głodówką. Ich miejsce zajęło kolejnych dziewięć koleżanek. Efekt jest taki, że na oddziałach ubywa personelu, a ten, który pracuje, jest coraz słabszy - alarmuje Kozłowska.
Do sprawy wrócimy.