- We Włocławku mamy sto pięć pomników...
- Jest ich znacznie więcej! Te sto pięć, o których pani mówi, wybrano z listy inwentaryzacyjnej, by opracować dla każdego z nich kartę zabiegów konserwatorskich.
- Czy karta jest takim dossier, "dowodem osobistym" dla pomnika?
- Można tak to nazwać. Karta zawiera wszelkie informacje o obiekcie, jego zdjęcie, opis stanu zachowania oraz proponowane prace konserwatorskie. Liczymy, że prace nad opracowywaniem kart zakończymy w drugiej połowie września. Część z nich trafi wówczas do szkół, które objęły patronatem osiemnaście z włocławskich pomników. Sądzę, że będzie to pomocne w ustaleniu pewnego programu działań.
- Z jaką reakcją spotkała się w szkołach ta akcja patronacka?
- Reakcje były różne. Od entuzjazmu po sceptycyzm. W tej chwili sytuacja staje się coraz bardziej klarowna. To oczywiste, że zadania konserwatorsko-remontowe przejmie na siebie miasto. Nikt nie będzie zlecał dzieciom prac, przerastających ich umiejętności i możliwości. Nastomiast chcielibyśmy, żeby patronat szkoły nie polegał tylko i wyłącznie na rocznicowym złożeniu kwiatków i zapaleniu zniczy. Oczywiście, pielęgnacja to ważna rzecz, ale warto uświadomić młodzieży, że pomnik, choć z kamienia czy z brązu, jest jednocześnie żywą historią miasta. Najlepszą lekcją lokalnego patriotyzmu może więc być lekcja przy pomniku. Chodzi też o coś, co nazywam codzienną adoracją - żebyśmy nie przechodzili koło tego pomnika obojętnie...
- Powstaje wydawnictwo, które będzie poświęcone tym obiektom. Kiedy się ukaże?
- To ważne przedsięwzięcie, bo wiedza o włocławskich pomnikach jest znikoma. Monografię "Pomniki pamięci we Włocławku" planujemy wydać w przyszłym roku.
