Coraz drożej

     Sabina Sztalmirska, sprzedawczyni ze sklepu familijnego Rosz w Bydgoszczy przyznaje otwarcie, że każda dostawa jest droższa. - Po prostu nie da się tego nie zauważyć. Pieczywo, nabiał, słodycze, napoje... mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. To zaczęło się w maju. O 10 groszy, o 20 groszy. Niby nic, a jednak.
     Najdrożej u rzeźnika
     Anna Kodiasz, która właśnie robiła zakupy w Roszu, narzeka. - Wszystko drogie. Najdrożej u rzeźnika. Kupuję raczej tańsze rzeczy, byle jakoś starczyło. Bo i mieszkanie trzeba opłacić, a pieniądze giną w oczach. _Elegancka kobieta w jednym z bydgoskich hipermarketów. - Przyznaję, że do niedawna pakowałam do koszyka wszystko co popadło. Teraz biorę tylko to co niezbędne i to co najtańsze. Nieźle zarabiam, ale mam dwoje dzieci, które wychowuję samotnie i które muszę wyprawić do szkoły. Koszty są ogromne, a moja pensja od ponad roku stoi w miejscu. No i jeszcze spółdzielnia podniosła mi czynsz za mieszkanie od lipca. Będzie ciężko.
     Samochód stoi
     Narzekają też kierowcy. Pan Roman z Bydgoszczy w ogóle przestał jeździć swoim samochodem. Korzysta z niego tylko raz w tygodniu, w sobotę, gdy jedzie z żoną do hipermarketu. - Nie stać mnie na benzynę - kwituje.
     Ceny rozpoczęły marsz w górę jeszcze w kwietniu. Ludzie masowo wykupywali towary, bo obawiali się, że po 1 maja będzie jeszcze drożej. I nie pomylili się. Niska inflacja, którą szczyciliśmy się w ciągu ostatnich kilku lat odeszła do lamusa. Droga żywność, drogie paliwa (ceny ropy biją rekordy na światowych giełdach), drogie materiały budowlane (podwyżka VAT do 22 proc. od 1 maja). Skok cen "podkręcały" też masowe zakupy polskich, tańszych towarów po 1 maja przez firmy zagraniczne.
     Na rosnącą inflację nie pozostała obojętna Rada Polityki Pieniężnej, która po raz pierwszy od czterech lat podniosła stopy procentowe (w czerwcu i lipcu).
     To już koniec?
     W lipcu, według danych GUS, inflacja, w ujęciu rocznym, wzrosła do 4, 6 proc. W porównaniu z czerwcem spadła natomiast o 0,1 proc. Staniały tylko warzywa o prawie 23 proc. i owoce o 11,6 proc. I to koniec dobrych wiadomości, bo drożej płaciliśmy za mięso, wędliny, drób, cukier, mąkę, pieczywo, sery, jaja, kawę, herbatę, soki... Część ekonomistów i analityków jest zdania, że ceny w drugiej połowie roku powinny spadać. - Wygasa jednorazowy efekt wykupu polskiej żywności. Ceny paliw są wysokie, ale umocnienie się złotego zwłaszcza w stosunku do dolara powoduje, że nasze rafinerie płacą mniej za ropę - mówi Marek Zuber, główny ekonomista firmy TMS z Warszawy. Teoretycznie powinno być taniej na stacjach benzynowych. Nic z tego, bo od wtorku PKN Orlen podniósł ceny benzyny.
     Chcemy więcej
     Wysoka inflacja oraz coraz lepsza kondycja naszej gospodarki powoduje, że w wielu branżach (np. w górnictwie) pojawiły się naciski pracowników na podwyżki zarobków. - _Dodatkowym impulsem są wyższe ceny w Unii Europejskiej. Pracownicy wykorzystują też aspekt psychologiczny i mówią swoim pracodawcom - dajcie więcej, bo wszystko drożeje - mówi Marek Zuber. Ale podwyżki płac mogą wpędzić nas w tzw. spiralę inflacyjną: ludzie dostaną więcej pieniędzy, ruszą na zakupy, wykorzystają to producenci i handlowcy, którzy podniosą ceny, ludzie będą znów kupować, w obawie przed wzrostem cen.....
     Właśnie dlatego, by zapobiec tej spirali, Rada Polityki Pieniężnej najpewniej na najbliższym posiedzeniu, pod koniec sierpnia, podwyższy po raz trzeci w tym roku stopy procentowe.