W minioną sobotę i niedzielę było u nas słychać zarówno pojedyncze huki jak i całe "salwy". Na wieczornym niebie gdzieniegdzie pojawiały się także świetliste kule, ale to był dopiero przedsmak sylwestrowego festiwalu fajerwerków.
Niektórzy już mają tego dosyć. - Strzelają mi pod oknami. Niech idą do parku albo zajmą się czymś pożytecznym - komentuje pani Jadwiga z osiedla Strzemięcin.
Chłopcy z osiedla Wyzwolenia: - To świetna zabawa. Raz w roku można sobie zaszaleć.
Przyznali, że sami próbowali kupić petardy w jednym z marketów. Ale sprzedawca poprosił o "dowodzik".
- My również nieletnich odprawiamy z kwitkiem. Nie robimy żadnych wyjątków - podkreśla pani z budki z fajerwerkami stojącej na placu Stycznia.
ak pomóc czworonogom, by oszczędzić im stresu podczas wystrzałów sylwestrowych?
Towaru nie zabraknie
Prawdziwy ruch w interesie spodziewany jest na dziś. Towaru na pewno nie zabraknie. W petardach możemy przebierać do woli.
Zwykłą petardę hukową możemy kupić już za złotówkę. Na bardziej wystrzałową wyłożyć trzeba nawet kilkaset złotych. - U nas najdroższe fajerwerki kosztują 600 zł - dodaje sprzedawczyni z placu Stycznia.
- Nieletni nie mogą kupić petard, ale niestety robią to dla nich dorośli. Nie powinni tego robić - podkreśla Henryk Januszewski, zastępca komendanta straży miejskiej.
Dlatego municypalni patrolując ulice zwracają uwagę na nieletnich bawiących się fajerwerkami.
- Sprawdzamy także, czy punkty sprzedaży mają pozwolenia na handel - dodaje Henryk Januszewski.
Wyrywkowo sklepy z petardami zlustrowali również strażacy. - Większych uchybień nie stwierdziliśmy - wyjaśnia Leszek Głowacki, komendant straży pożarnej.
Czytaj e-wydanie »