W ostatnich dniach, w ręce mundurowych wpadły kolejne trzy osoby, które miały przy sobie narkotyki.
Z ogniem w Malankowie poszło kilkaset tysięcy złotych [zdjęcia]
- Znamy ich z tej działalności. Wpadli na działkach na Powiślu - przyznaje prokurator Wiącek. - To chełmnianie - roczniki 1988 i 1986. Dwie osoby miały około dwa kilogramy marihuany brutto, a jedna - niewielką ilość.
Prace, grzywna lub więzienie
Prokurator nie kryje, że przed obliczem temidy staja coraz młodsi ludzie ujęci na przestępstwach narkotykowych.
- Jest ich mnóstwo, coraz więcej, z coraz młodszych roczników, często nastolatki - informuje Grażyna Wiącek. - Jeśli środków psychotropowych mają przy sobie mało to najczęściej dostają karę ograniczenia wolności i dostają godziny do odpracowania. Zazwyczaj nie odrabiają ich. Lata doświadczeń pozwalają nam wyciągnąć wnioski, że jednak najbardziej dotkliwa jest dla nich kara grzywny, ale w tysiącach złotych. Wtedy najbardziej odczują, ile realnie kosztuje „działka”.
Kiedy sędziowie orzekają 50 stawek po 20 złotych każda to w przeliczeniu na karę pozbawienia wolności jest to 25 dni.
Jeżeli nie uiszczą kary finansowej jest ona przeliczana na dni pobytu w wiezieniu. Zazwyczaj wychodzi, że muszą spędzić za kratami kilkanaście dni.
- Jeśli mają rozsądnych rodziców, którzy nie próbują wszelkimi siłami uchronić dziecka przed więzieniem, to dla części z nich spędzenie tam kilkunastu dni jest jak uzdrowienie - mówi Grażyna Wiącek. - Nie na wszystkich to zadziała, na niektórych nic nie działa. Są osoby, które mają zachwiane poczucie dobra i zła, a pobyt w więzieniu jest w ich rozumieniu nawet nobilitacją, chwalą się tym i umacniają pozycję w swoim środowisku.
Z narkotykami wpadają nie tylko młodzi ludzie z domów z problemami czy patologiami. Przestępczy proceder, podobnie jak zażywanie narkotyków, wciąga też tych z tzw. dobrych domów. Prokurator podkreśla, że środki odurzające znajdowane są nawet przy nieletnich. Dużo wpływ ma na to środowisko, koledzy którymi otaczają się dzieci i młodzież.
Ważne jest środowisko
- Jeśli nastolatek ma słaby kręgosłup moralny to może dać się namówić. Zdarzają się więc i u nas nieletni, którzy kierowani są do ośrodków uzależnień, ponieważ nawet rodzice sobie z nimi nie radzą i próbują wszystkiego - informuje prokurator Wiącek.
Prokurator nie ma wątpliwości, że czasem ochrona dziecka jest wyrządzeniem krzywdy.
- Kiedyś nie było takiego dostępu do narkotyków. Teraz są tanie, a uzależniają bardzo - mówi prokurator. - Kiedyś do środowiska wchodziło się paląc papierosa, teraz - skręta. Niestety, to środowisko jest solidarne i ci, którzy wpadają nie zdradzają siatki powiązań.
Wakacyjne utonięcia. Jak zapobiec tragedii?
