Wolą, żeby informacje o tej stronie ich działalności - a zwłaszcza o przynależności do partii politycznych czy stowarzyszeń o politycznych ambicjach - nie pojawiły się w publikacji. Twierdzą, że to dlatego, iż ich profesorowie nie są dość tolerancyjni. A może trochę się wstydzą? No bo jak to jest, gdy wszyscy wiedzą, że jesteś członkiem młodzieżówki rządzącej partii, za którą ciągnie się warkocz afer? Albo sympatyzujesz z grupą polityczną właśnie rządzącą w mieście, której nieudolność codziennie opisują gazety? - Chciałbym być w przyszłości politykiem. Wypływam stopniowo na coraz szersze wody: od roznoszenia ulotek, po szefowanie kampanii wyborczej kandydata do fotela - deklaruje szczerze jeden z nich.
Młodzieżówka, partia, stowarzyszenie
Wojciech Peszyński - III rok politologii, I rok prawa - jest wiceprzewodniczącym Koła Naukowego Studentów Politologii przy Katedrze Politologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Mieszka w Toruniu. To on należy do młodzieżówki rządzącego ugrupowania.
Torunianinem jest także Mariusz Popławski, III rok politologii, sekretarz. - Od najmłodszych lat byłem społecznikiem, od zawsze przewodniczącym klasy albo skarbnikiem, żywo interesowałem się światem polityki. Chcę w przyszłości pracować dla społeczeństwa - deklaruje. Nie chce powiedzieć, gdzie należy, ale w dyskusji zdradza go żarliwa obrona Ordynackiej.
- Działałem w harcerstwie, potem w organizacji politycznej - wyjawia Jarosław Wojtas, III rok politologii, przewodniczący koła. W rozmowie wyjawia największą społeczną wrażliwość. Pochodzi z Włocławka, zostawia wizytówkę bardzo lewicowej, pozaparlamentarnej partii z mottem "sprawiedliwość, postęp, praca".
Lekcja demokracji
- Najbardziej boli mnie to, że, przy bogactwie nielicznych, mamy w Polsce tyle najzwyklejszej nędzy. Choć sytuacja jest taka, że w zasadzie wszyscy mogliby żyć na przyzwoitym poziomie. Niektórych moich kolegów z Włocławka nie stać na realizację najbardziej elementarnych potrzeb. A gdzie środki na kształcenie, perspektywy pracy? - Jarek nie wstydzi się refleksji, która w Polsce rzadko gości w dyskursie politycznym. Z jego obserwacji - był m. in. na konferencji naukowej w Londynie - wynika, że europejskie środowiska intelektualne i naukowe są zdominowane przez "myślenie lewicowe". - Wyjątkiem jest Polska i inne kraje postkomunistyczne. Zmieni się to dopiero wtedy, gdy pokolenie polityków, którzy dzisiaj trzymają władzę, osiądzie na emeryturze - tłumaczy.
Mariusza martwi kryzys kultury obywatelskiej, odcinanie się Polaków od działalności publicznej, to, że wielka grupa obywateli regularnie nie uczestniczy w wyborach. - W odpowiedzi na to zjawisko tworzymy pewne projekty. Jednym z nich jest "pierwsza lekcja demokracji". Chodzi o zajęcia, które chcielibyśmy prowadzić z dziećmi z pierwszych klas szkoły podstawowej. Chcielibyśmy zaciekawić je instytucjami demokracji, od najmłodszych lat kodować obowiązek obywatelski. Poprzez zabawę, bo to najlepiej trafi do dzieci - mówi z przekonaniem. - Poza tym, uczy uczestnictwa - uzupełnia Jarek, a ja z przerażeniem myślę o 7-latkach, pouczanych o konieczności uczestnictwa w wyborach.
Pomoc dzieciom - solidna inwestycja
Choć wszyscy określają własne poglądy polityczne jako lewicowe, niedawno zorganizowali zbiórkę pieniędzy na potrzeby prowadzącego świetlicę socjoterapeutyczną kościelnego stowarzyszenia Oratorium. - To się przecież ze sobą nie kłóci. Jestem lewicowcem, a jednocześnie człowiekiem wierzącym i uważam, że społeczna nauka Kościoła i ideały socjaldemokratyczne są zbieżne - deklaruje z przekonaniem Wojtek. - Niektóre encykliki Jana Pawła II są wręcz lewicowe - dopowiada Jarek. Do wspierania wybrali sobie środowisko skupione wokół parafii św. Michała z ulicy Rybaki, które od ponad 10 lat działa na rzecz dzieci z biednego Bydgoskiego Przedmieścia. W parafialnej świetlicy dzieci dostają ciepły posiłek i odrabiają lekcje. Wojtek wie, co to dla nich znaczy, bo wiele lat mieszkał w tym rejonie Torunia. - Pomoc księdzu, który stwarza tym dzieciom warunki do wyrwania się z kręgu biedy i przemocy, to nie jest pieniądz wyrzucony w błoto, ale solidna inwestycja - tłumaczy.
- Człowiek pozbawiony ideałów staje się nikim - tak sumuje naszą dyskusję o najczęściej spotykanej wśród ich kolegów postawie, sprowadzającej się podporządkowania wszystkiego wizji "kasy" i kariery.
Czekanie na powiew
Czego się boją? Że po następnych wyborach będzie Polską rządzić radykalna prawica, która "socjalnie zepchnie społeczeństwo do Bangladeszu", stosując deregulację gospodarki "na poziomie Somalii". - Wtedy już ani służba zdrowia, ani szkolnictwo nie będą darmowe i takie osoby, jak ja, nie będą mogły się kształcić - precyzuje tę wizję Jarek. Uważa, że Polacy nie wyjdą wtedy na ulice, bo nastąpiła niebywała atomizacja społeczna i zanik wszelkiego poczucia solidarności. - Kocham tradycję narodową. Czy lubię III RP? Do nazwy nic nie mam, do konstytucji też. Mam coś do elit politycznych: uważam, że są skompromitowane od prawa do lewa. Czekam na powiew świeżości - z taką deklaracją Mariusza w milczeniu zgadzają się dwaj jego koledzy.
Dlaczego nie III RP?
Dlatego postanowili szukać alternatywy dla czarnych wizji przyszłości i tego, co teraz w Polsce jest - korupcji, afer, braku elementarnego zaufania do rządzących, upartyjnienia państwa.
Próbą takich poszukiwań ma być zorganizowana przez nich konferencja "Dlaczego nie lubimy III RP?", w której zgodzili się uczestniczyć m. in. prof. Andrzej Zybertowicz (będzie mówił o zasadach działania pasożytniczych grup interesu), prof. Roman Baecker (omówi bariery systemu politycznego III RP) i legenda pierwszej Solidarności Andrzej Gwiazda. Spotkanie zakończy debata młodzieżówek partyjnych od prawa do lewa pod hasłem "IV RP - konieczność czy manipulacja".
Włamać na apli:
konferencja zorganizowana przez Koło Naukowe Studentów Politologii
9 stycznia, godz. 10.00
Katedra Politologii UMK, ul. Batorego 39L, sala 32.
