Kto zdobędzie tytuł Sportowca Regionu 2011? Można zgłaszać swoich faworytów!
O potrzebie stworzenia wspólnego frontu w rozmowach z firmą BSI/IMG (Brytyjczycy są właścicielami praw do cyklu) prezes PZM Andrzej Witkowski mówił już kilka miesięcy temu.
Sami sobie winni
- Na wysokie opłaty dla BSI zapracowaliśmy sobie sami - przekonywał w rozmowie z "Pomorską". - Od lat polskie miasta licytują się między sobą o turnieje, podbijając cenę. Chcieliśmy doprowadzić do porozumienia między klubami, które rotacyjnie organizowałyby zawody. PZM miałby decydujący głos, a w negocjacjach z BSI bylibyśmy mocniejsi. Może udałoby się zejść do poziomu opłat, jakie obowiązują we Włoszech czy Chorwacji - mówił.
- Spotkam się z prezesami ekstraligi żużlowej. Grand Prix będzie jednym z tematów dyskusji. Chcę jeszcze raz zaapelować o wspólną strategię rozmów z Brytyjczykami. Pięcioletnie umowy na organizację zawodów, jakie podpisały Toruń i Gorzów, to zbyt długo. Trzy lata to maksimum, a gospodarze powinni częściej się zmieniać. Chciałbym utrzymać trzy rundy indywidualnych mistrzostw świata w Polsce i co dwa-trzy lata organizować u nas Drużynowy Puchar Świata.
Przeczytaj także: Biegi narciarskie. Wygrana Norweżki, Kowalczyk odpadła w ćwierćfinale
Teraz PZM wraca do tego pomysłu. Jak poinformowała TVP Sport, związek chce kupić prawa do cyklu od BSI, a potem rozdzielić "polskie" rundy poszczególnym miastom. - Mam poparcie klubów ekstraligi. Wiedzą, że polskie miasta za dużo płacą za organizację Grand Prix - zapewnił Witkowski.
Gorzów jak wioska
Kiedy PZM wcześniej próbował wprowadzić taki pomysł w życie, z porozumienia wyłamało się Leszno. I na własną rękę wynegocjowało sobie kontrakt z BSI. Teraz miasto publicznie ogłasza, że nie jest już zainteresowane przedłużaniem umowy, bo organizacja turnieju przestaje się opłacać.
Głosy niezadowolenia słychać również z innych stron. Nawet z Gorzowa, który ostatnio szczycił się podpisaniem pięcioletniej umowy. Miasto zapłaciło za nią rekordową sumę ponad 17 mln złotych.
W tym roku Gorzów po raz pierwszy organizował zawody. Nie wszyscy byli zadowoleni. Niektórzy radni stwierdzi wręcz, że miasta nie stać na te turnieje. I krytykowali umowę, którą z BSI wynegocjował prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejak.
- Potraktowali nas w niej jak wioskę - oburzał się radny Jerzy Synowiec, w rozmowie z Gazetą Wyborczą. - Wszystko jest dokładnie rozpisane, co organizator musi zagwarantować przedstawicielom BSI. Mało brakowało, a znalazłyby się tam zapisy o wymiarach i kolorze włosów panienek dla oficjeli. Podobne szczegóły można tam znaleźć. Najbardziej rozsądne byłoby przejęcie przez miasto wszystkich kosztów organizacji, a nie dzielenie się obowiązkami z klubem żużlowym. Byłoby czytelniej. Miasto płaci za wszystko i do miasta wracają pieniądze choćby ze sprzedaży biletów.
Nie wiadomo jednak, czy pomysł PZM spodoba się teraz gorzowianom. Prawdopodobnie w styczniu odbędą się rozmowy na ten temat. Zainteresowane nimi będą też kluby z naszego regionu. Turnieje Grand Prix organizuje Toruń, a Bydgoszcz chce wrócić do roli gospodarza.
Czytaj e-wydanie »