_Świdermajer to żartobliwa nazwa drewnianego budownictwa wzdłuż podwarszawskiej linii kolejowej od Wawra do Otwocka, wymyślona przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Żart żartem, ale nazwa chwyciła i tak teraz określa się starą otwocką architekturę, którą do 12 października oglądać można w galerii Gacanek. - W dzieciństwie, jako mieszkaniec Saskiej Kępy wybierałem się w okolice Falenicy, Otwocka i Świdra - mówił warszawski architekt Jacek Cybis. - Te budynki powstały głównie z powodu wyjątkowego mikroklimatu, bo w okolicach Otwocka z sosnowych lasów wydzielały się olejki eteryczne. _
Kogo nie było stać na wyjazdy do zagranicznych wód, wybierał Otwock - tak powstały letniskowe domy o lekkiej konstrukcji i charakterystycznych zdobieniach przypominających styl alpejski. Ci, którzy tam wyjeżdżali, już nie żyją, po wojnie w dawnych letniskach zamieszkali lokatorzy z kwaterunku. - Różnie to jest z dbaniem o domy, a nowi mieszkańcy, budując domy, nie chcą nawiązywać do świdermajera, bo kojarzy im się on z mieszkaniami socjalnymi - mówił Tomasz Brzostek, który wpadł na pomysł wystawy. - W Otwocku czas się zatrzymał, ale domy umierają.
Do Gacanka przyjechało jedynie dwóch z ośmiu autorów zdjęć, więc nic dziwnego, że nie mogli się opędzić od pytań. - Postanowiliśmy fotografować stary Otwock, żeby utrwalić go choć na jakiś czas, bo zdjęcia tez nie są wieczne - mówił Jacek Wodiczko zapraszając do oglądania wystawy.
- Renesansu nie będzie? - z żalem pytał Marek Mieruszewski, właściciel Gacanka przypominając, że podobny los spotkać może także architekturę Borów, bo mało gdzie widać tam resztki starych, krytych strzechą chat. _- Tu, w Borach, zachowanie starego piękna polega na wpisywaniu starych form w nowe domy - _mówił Mieruszewski podkreślając, jak ogromne zasługi ma tu architekt Jan Sabiniarz, dzięki któremu borowiacka architektura ma szanse na przetrwanie.
Więcej o świdermajerze w magicznym Gacanku w sobotę.