Smutne jest życie dłużnika. Niewesoła jest też praca egzekutora. Zdarzają się jednak śmieszne sytuacje dotyczące komorniczych zajęć.
Pewien komornik zajął psa. Pies wabił się Kulka i był rasowy. To bokser. Inny przypadek, też z psem w roli głównej: komornik postanowił, że dłużnikowi odbierze yorka. Tłumaczył, że zwierzak stanowi sporą wartość, wycenił go na 400 złotych.
Przeczytaj także: W tych miastach komornicy najszybciej odbierają mieszkania
Na szczęście oba psy nie opuściły domów swoich panów. Egzekutorzy wpisali czworonogi do protokołów, ale nie zdążyli odebrać zwierząt od ich właścicieli. Gdy o obu sprawach zrobiło się głośno, obaj panowie tłumaczyli, że "przecież nie ma zakazu windykacji zwierząt domowych".
W domu dinozaura liczącego około 20 metrów wzrostu trzymać się nie da. Gadem zainteresował się jednak pewien komornik. Otóż jeden z parków jurajskich popadł w tarapaty finansowe. Na tyle poważne, że sprawa trafiła do sądu. I do windykacji. Komornik zajął jednego ze sztucznych wielgachnych stworów. Niedługo w internecie pojawi się pewnie obwieszczenie o licytacji dinozaura.
Inny dłużnik zaproponował, aby zająć mu jego rybki w akwarium. Komornikowi najpierw pomysł się spodobał. Zrezygnował jednak. Rybki tak szybko pływały, że minęła prawie godzina, a nie mógł ich ani policzyć, ani opisać.
Przeczytaj także: Szukał pracy w grudziądzkim PUP. Wysłali go do zakładu pogrzebowego, do pracy przy zwłokach
Jedne anonse o licytacji zarekwirowanych przedmiotów ukazują się w sieci, inne są zdejmowane. Choćby to dotyczące licytacji kilkunastu trumien. Właścicielka zadłużonego zakładu pogrzebowego tłumaczyła, że teraz "nie ma sezonu" na sprzedaż trumien. Komorniczka nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Egzekucję jednak wstrzymała. Dłużniczka szybko postarała się o pieniądze i sprawę zamknięto.
Więcej informacji i poradnik: "Jak działa komornik sądowy" w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców