Co licytuje komornik?
Rodzina z trojgiem dzieci wynajmowała mieszkanie w centrum Bydgoszczy. Sąsiedzi opowiadają, że awantury były na porządku dziennym, ale robienie opłat - już nie.
Lokatorzy nie płacili za wynajem tak długo, że sprawa trafiła do komornika.
- Pod koniec zeszłego roku rodzina miała eksmisję - mówi właścicielka mieszkania, którą spotykamy na klatce schodowej.
- To by się zgadzało. W grudniu rodzina zniknęła nam z pola widzenia - przyznaje pracownica Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej Śródmieście. - Od dwóch miesięcy chodzimy tam. Dzwonimy. Cisza.
Pies sam w domu.
- Przez jakiś czas rodzina zostawiła tam psa. Zwierzę było przywiązane linką do piecyka - dodaje znajomy rodziny.
- Teraz mieszkanie stoi puste - dodaje właścicielka. No, nie tak do końca puste. Zostały rzeczy, które dłużnicy mieli zabrać zaraz po wyprowadzce.
Tyle że w tym przypadku "zaraz" trwa dwa miesiące. Komornik (i właścicielka mieszkania też) wzywał dłużnika do zabrania swoich rzeczy.
Zobacz też: Tata nie płaci alimentów, to dziadek będzie! Dlaczego?
- To w większości graty nadające się do wyrzucenia - opowiadają sąsiedzi. Stare mopy (za złotówkę każdy), rura (też wyceniona na złotówkę), doniczki (taka sama stawka), dół od meblościanki (za 2 złote), zdewastowana wanna (za 5 złotych) to niektóre rzeczy, jakie znalazły się na liście tzw. ruchomości eksmisyjnych.
Lista jest długa. Znajduje się na niej w sumie 47 pozycji. Najdroższa jest meblościanka za 15 złotych.
- Prowadziłem sprawę tej rodziny - mówi Jakub Głuchowski, komornik. - Eksmisja przebiegła spokojnie. Lokatorzy zostawili jednak część rzeczy w lokalu.
Mieli je odebrać, ale tego nie zrobili. - W związku z tym zostały one zajęte, a potem oddane na przechowanie wierzycielce - wyjaśnia komornik. - W toku postępowania wyznaczono termin licytacji tych rzeczy.
Licytacja miała odbyć się wczoraj, ale się nie odbyła. To dlatego, że dłużnicy złożyli skargę do sądu.
Pod kreską
Ile kosztuje organizacja licytacji komorniczej? W przypadku nieruchomości zazwyczaj to ogłoszenia w prasie (obwieszczenie kosztuje np. 100 złotych) oraz listy przesłane do sądu i urzędu miasta lub gminy (prawie 10 złotych). Gdy licytowane są inne rzeczy, koszt ogranicza się do samych listów.
Czytaj e-wydanie »