Czekając na meszki

     W zeszłym roku o tej porze wojna z meszkami w Ciechocinku wkraczała w decydująca fazę. Już 1 maja na ulice wyfrunęły chmary owadów. W tym sezonie na razie jest spokój. Czy to znaczy, że meszki dały za wygraną? Tak do końca nikt nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć, wiadomo natomiast, że władze miasta są przygotowane na każdą okoliczność.
     Ratusz przeznaczył na owadzią kampanię 10 tys. złotych. Zarobi te pieniądze toruńska firma "Rattus", która w zeszłym roku skutecznie poradziła sobie z dokuczliwym dla mieszkańców uzdrowiska problemem. I co ważne - była najtańsza.
     Choć tak do końca nie wiadomo, czy całą zasługę można przypisać tylko jej. - Być może na zniknięcie meszek miały wpływ inne czynniki - zastanawia się Józef Kołowrocki, kierownik Referatu Gospodarki Terenami i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Ciechocinku. - Tak naprawdę nie jesteśmy tego w stanie stwierdzić, w końcu robiliśmy to po raz pierwszy. Ale fakt pozostaje faktem - owady zniknęły.
     Blisko 26 hektarów zostanie opryskanych preparatem, w którego skład wchodzą - simulin i trebon mega 10 sl, które, jak zapewnia Józef Kołowrocki, poza skutecznością, mają też wiele innych zalet: - _Nie naruszają równowagi biologicznej, nie zanieczyszczają środowiska naturalnego, a co ważniejsze, są w pełni bezpieczne dla ludzi i zwierzą. Oczywiście poza meszkami. _Kiedy "Rattus" wkroczy do akcji? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że najskuteczniejsze opryski przeprowadza się przed wieczorem, na terenach wilgotnych, krzewach i pod koronami drzew.