Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerniaków '44. - W ostatnich dniach lipca w Warszawie wrzało. To musiało wybuchnąć!

Hanka Sowińska [email protected] 52 32 63 133
Obelisk upamiętniający powstańców z Czerniakowa
Obelisk upamiętniający powstańców z Czerniakowa repr. Sławomir Fojcik "hel”, żołnierze
Pojechał na Żoliborz. Zadzwonił do mieszkania na parterze. - Ja w sprawie kartofli - powiedział, gdy w drzwiach zobaczył kobietę. - Nie mam żadnych kartofli. Już mi stąd! - wrzeszczała na cały korytarz.

- Tym krzykiem mnie spłoszyła. Przede wszystkim jednak uratowała mi życie - Tadeusz Łopaciński, ps. "Adaś", powstaniec warszawski, żołnierz Zgrupowania "Kryska" walczącego na Czerniakowie, wspomina swoją pierwszą, nieudaną próbę nawiązania kontaktu z "tajną organizacją". - W jej mieszkaniu był gestapowski "kocioł". Nie przeżył go mój kuzyn, który skierował mnie pod ten adres i jego ojciec.

Ostatni tydzień lipca 1944 r.

- W Warszawie wrzało. Już nie dało się opanować tego nadzwyczajnego podniecenia. Widzieliśmy, że Niemcy uciekają - mimo upływu 67 lat pan Tadeusz doskonale pamięta atmosferę tamtych dni.

Akowcy byli w pogotowiu, czekali tylko na ostatni, decydujący rozkaz. Tymczasem w mieście pojawiały się niepokojące komunikaty. Przez megafony ogłaszane było zarządzenie gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera, by 28 sierpnia do robót fortyfikacyjnych stawiło się 100 tys. osób.

Przeczytaj też: Uczczą rocznicę Powstania Warszawskiego spływami kajakowymi.

Dzień później ukazała się odezwa płk Juliana Skokowskiego, dowódcy Polskiej Armii Ludowej, informująca, że "gen. Bór-Komorowski uciekł z Warszawy"(dowództwo AK uznało to za akt sowieckiej dywersji przeciwko Armii Krajowej).

Wieczorem radio Moskwa wezwało ludność Warszawy do chwycenia za broń i wystąpienia zbrojnego przeciwko Niemcom. Na dodatek zza Wisły, od strony Pragi, dochodziły odgłosy sowieckiej artylerii.
Była godzina osiemnasta (31 lipca), gdy gen. "Bór" wydał rozkaz płk. "Monterowi": - Jutro, dokładnie o godzinie 17.00, rozpocznie pan operację "Burza" w Warszawie!

Wśród ponad 20 tysięcy żołnierzy AK, którzy stanęli do walki w pierwszych dniach powstania, był 21-letni Tadeusz Łopaciński. Przysięgę akowską złożył w marcu 1944 r.

Więcej historycznych ciekawostek znajdziecie na www.pomorska.pl/historia

- Rekomendował mnie Władysław Skrzypczak "Blondas", kolega z kamienicy na Czerniakowskiej 215. Z tej, w której mieszkała moja rodzina - opowiada. - Z Władkiem trzymałem się przez całe powstanie. Nawet ranni zostaliśmy tego samego dnia.

Późnym popołudniem 28 lipca jechał na zbiórkę. - Kazano nam się stawić na peryferiach Czerniakowa. Nagle, na ulicach pojawiło się tyle młodzieży. Niemcy się przestraszyli. Widzieliśmy, że zwiewali - na wspomnienie tych scen pan Tadeusz się śmieje.

Mówi, że Czerniaków to była "silnie niemiecka dzielnica". - Było tam wielu volksdeutchów, a niedaleko nas mieszkał zarządca więzienia na Pawiaku. Zanim wybuchło powstanie, przygotowano na niego udany zamach.

W godzinie "W" był w drodze na miejsce zbiórki. - Pamiętam, że padał deszcz. Mokrych było jeszcze kilka następnych dni. Potem zrobiło się nieznośnie gorąco. Ale we wrześniu już było zimno - wspomina.
Od Wisły do ulicy Rozbrat - to był teren opanowany przez Zgrupowanie "Kryska" (ps. kpt. Zygmunta Netzera).

- Początkowo dowództwo "Kryska" mieściło się na placu Trzech Krzyży. Tam był Zakład Głuchoniemych, gdzie ulokowano główne magazyny broni. Stamtąd, ulicą Książęcą, kpt. Netzer przeszedł na Czerniaków. Został ciężko ranny 12 września. Po nim dowództwo objął "Radosław". Czyli płk Jan Mazurkiewicz, który kanałami przedarł się ze Starego Miasta.

Niemcy nikogo nie oszczędzali. Bombardowali szpitale, kościoły, domy zakonne, sierocińce. I strzelali do wszystkiego, co się ruszało. - Robiono specjalne podkopy, aby można było bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy. Pamiętam, że robotami kierował pan Celiński, który miał górnicze doświadczenie, bo przed wojną pracował jako górnik w Belgii.

Powstanie miało trwać najwyżej kilka dni

- Na początku brakowało broni, ale z czasem było jej coraz więcej. W pierwszej fazie powstania sięgnięto po broń, zakopaną we wrześniu 1939 roku. Potem udało się przejąć trochę zrzutów. Sam na Czerniakowie taki lotniczy zrzut przejmowałem - wspomina.

Potrzebowali nie tylko broni i amunicji. Musieli coś jeść, niezbędna też była woda. - Z prowiantem nie było źle. Mieliśmy zapasy makaronu, bo na Czerniakowie była fabryka makaronu. W ręce powstańców przeszły też magazyny "Społem". Mieliśmy duże ilości marmolady. Robiono z niej zupę owocową z makaronem. Miałem też znajomego piekarza, do którego chodziłem po chleb. Niejeden bochenek udało mi się mamie podrzucić.

Zwykły powstańczy dzień to także koncerty, które dawał Antoś Sikorski. - Miał cudny głos. Spotkaliśmy się na obchodach 65. rocznicy - mówi pan Tadeusz. I niespodziewanie intonuje zwrotkę "Szturmówki".

(...)Bo dla naszej kompanii szturmowej/ Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg./ Kto na drodze, granatem wal w głowę ! I bywaj zdrów i prowadź Bóg (...).

Do historii walk powstańczych przeszła bitwa o przyczółek Czerniakowski. - Po prawej strony Wisły stali już "berlingowcy". W połowie września podjęli próbę przedostania się na lewy brzeg. Niewielu żołnierzy się uratowało. Ginęli jak muchy. Umieli walczyć w polu, ale wojny pozycyjnej nie znali.
Klęska szła z północnych dzielnic. - Najpierw Wolę wykończyli, potem Stare Miasto, łącznie z Zamkiem Królewskim. Powstańcy kanałami przeszli do Śródmieścia, potem na Czerniaków się przedarli. Trzymaliśmy się do 23 września. Tego dnia na rogu Wilanowskiej i Solca wychodziliśmy do niewoli. Niemcy po prostu "przykleili" nas do Wisły. Już nie było wyjścia. Musieliśmy się poddać.

Tadeusz Łopaciński został niegroźnie ranny 20 września. - Jestem w czepku urodzony. Szczęście sprzyja mi przez całe życie - podkreśla.

Kilka dni był w obozie przejściowym w Pruszkowie. Wyjechał do Częstochowy. 10 października był już w transporcie Polaków wywożonych na roboty do Rzeszy. - Sam się zgłosiłem, bo nie chciałem narażać znajomych, u których się zatrzymałem. Rów no po roku wróciłem do kraju. Mamę odnalazłem u wuja w podwarszawskim Henrykowie. Pamiętam, że na sylwestra 1945 roku, w jednym ze stołecznych lokali śpiewaliśmy powstańcze piosenki. Nie byliśmy sami. Wspierali nas przedstawiciele "ludowej" władzy.

W latach 60. Tadeusz Łopaciński przeniósł się z Opola do miasta nad Brdą. Był współtwórcą utworzonego pod koniec lat 80. Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy.
Od lat "Adaś" i inni żołnierze "Kryska", którzy mieli szczęście przeżyć powstanie, spotykają się 23 września. W rocznicę kapitulacji Czerniakowa. Tego dnia, po trwającym dobę boju, padł ostatni bastion obrony - ulica Wilanowska 1.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska